Dziś w Atenach po raz 36 odbył się bieg maratoński. Dystans 42,195 km pokonało ok. 18 tysięcy biegaczy ze stu pięciu krajów. W ramach tego wydarzenia można było pobiec też na krótszych dystansach – 5 oraz 10 kilometrów. Łącznie w zawodach wzięło udział około 55 tysięcy ludzi.
Ten dzień był szczególny również z tego względu, że wypadł w 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Około 600 naszych rodaków, większość z biało – czerwoną flagą w ręce przebiegło linię mety.
Choć nikt z moich bliskich nie brał udziału w biegu ja również wybrałam się na stadion. Wokół pełno ludzi, którzy przyszli kibicować swojemu tacie, mamie, siostrze, chłopakowi. W tym dniu nie ma podziałów na narodowość, światopogląd, religię – ani na trybunach, ani w biegu. Są tylko dwa cele. Dla biegaczy – dotrzeć do mety. Dla kibiców – wspierać ich do samego końca.
W momencie, w którym do mety dociera osoba na wózku, tłumy na trybunach wstają, klaszcząc, oddają jej szacunek i podziw. Te momenty najbardziej chwytają za serce. Będąc na trybunie czuje się doniosłość tego wydarzenia, adrenalina udziela się widzom. Wokół powiewają flagi z wielu stron świata. Nie jest najważniejszy czas biegu, lecz to, żeby dobiec do mety. Wielu zawodowych biegaczy powiedziało, że nie raz brali udział w maratonach, ale ten należał do jednego z trudniejszych, ze względu na powtarzające się wyniosłości terenu. Dlatego tym bardziej każdej osobie, która dobiegnie do mety należy się ogromny szacunek.
Dziś, w tym ważnym dla Nas dniu widziałam wiele polskich flag, które przebiegały linię mety. Byłam dumna z naszych rodaków, że udało im się pokonać ten dystans. Grecy też się postarali. Spikerzy nie tylko wspominali o naszym narodowym święcie, ale też dla sześciu pierwszych Polaków (3 mężczyzn oraz 3 kobiet) zostały przygotowane specjalne medale, które na stadionie Kalimarmaro, przed międzynarodową publicznością wręczyła Pani ambasador A. Barbarzak.
https://youtu.be/-uHwAroZHSc
Na stadionie spędziłam około godziny, a miałam wrażenie, że minęło tylko 5 minut. Ciągły ruch, oklaski, nowe osoby wbiegające na metę – mężczyźni, kobiety, ojciec z dzieckiem, niepełnosprawny, pan bez butów czy starożytni hoplici (tak, tak, tacy też się znaleźli). Stadion odwiedzałam kilkakrotnie, ale szczerze mogę powiedzieć, że najlepszym dniem na jego odwiedziny jest… Maraton. Tego dnia grawitacja jest dużo silniejsza. Tym razem dotarłam tutaj jako widz, ale życie jest nieprzewidywalne. Być może kiedyś i ja znajdę się wśród biegaczy, marząc by przebiec legendarną linię mety…
A jeśli chcecie poczytać o miejscowości Maraton oraz o tym skąd się wzięła nazwa „bieg maratoński”, zapraszam do starszego wpisu: Maraton – jednodniowy odpoczynek od Aten 🙂