Dziś napiszę trochę o stolicy Grecji. Jak powstały Ateny? Początków należy doszukiwać się dawno temu, kiedy światem rządzili bogowie Olimpijscy. O polis, które w przyszłości miało stać się jednym z najważniejszych miast w całej Helladzie spór toczyło dwóch bogów. Atena – bogini mądrości oraz Posejdon – władca mórz i oceanów. Ludzie zamieszkujący to miejsce, nie chcąc narażać się na gniew żadnego z nich postanowili podstępem wybrać patrona.
Powiedzieli bogom, że opiekunem zostanie ten, który da im bardziej przydatny prezent. Atena i Posejdon stanęli na przeciwko siebie. Jako pierwszy – Posejdon. Z impetem uderzył w ziemię swoim trójzębem i ze szczeliny trysnęło źródełko. Następnie Atena włócznią dotknęła ziemi i wyrosło z niej drzewko oliwne. Sprawiedliwie mieszkańcy stwierdzili, że prezent Ateny będzie dla nich bardziej pożyteczny i z związku z tym, ona została patronką polis, które dziś jest stolicą. Nie zapomnieli jednak bogu, który dał im wodę i obok Partenonu stoi świątynia poświęcona Posejdonowi – Erechtejon. Słyszałam, że została wybudowana dokładnie w tym miejscu, w którym bóg mórz uderzył swym trójzębem w ziemię…
Cóż mogę powiedzieć o dzisiejszych Atenach? Moim zdaniem miasto nieprzemyślane, budowane bez pomysłu. Małe wąskie uliczki, z samochodami, które stoją gdzie tylko mogą. Nieważne, że nie przejedziesz, ważne, że zaparkujesz. Budynki niskie, jedne przy drugim, tak, że z każdej strony masz balkon lub okno sąsiada. Bardzo zaśmiecone, idziesz sobie chodnikiem, a wokół zapełnione śmietniki. Segregacja? Nie ma mowy, wyrzucasz wszystko gdzie Ci się podoba.
Piękne jest to, że w tym mieście starożytność łączy się z nowoczesnością. Spacerujesz sobie po dzielnicy PLAKA (gr. Πλακα) (jedna z najbardziej malowniczych najbardziej znanych, najczęściej odwiedzana przez turystów, więc trochę traci na wartości), wokół tawerny, w których można przysiąść na kawę i bez końca wpatrywać się w starożytne cuda. Uroku dodają XVIII wieczne kamieniczki.
W dzielnicy Monastiraki (gr. Μοναστηράκι) polecam restaurację na dachu A for Athens, gdzie można przysiąść na pysznego drinka i delektować się nieziemskim widokiem na Akropol.
Polecam zobaczyć Pireus. Jest trzecim co do wielkości portem na Morzu Śródziemnym i jednym z największych centrów przemysłowych. Podzielony jest na kilka części i w każdej z nich możecie zobaczyć różnej wielkości statki, jachty, kontenerowce i inne.
Wieczorem zapraszam Was na imprezowy plac GKAZI (gr. Πλατεια Γκαζι) z muzyką pod gołym niebem, na dachu. Wejście praktycznie wszędzie bezpłatne, ale nadrabiają cenami drinków, który musisz wziąć, jeśli chcesz zostać.
Obowiązkowym punktem jest plac Syntagma (gr. πλατεία συντάγματος), na którym znajduje się gmach parlamentu. Wokół można podziwiać ambasady oraz bardzo drogie hotele. Przed parlamentem znajduje się grób nieznanego żołnierza, gdzie co godzinę następuje zmiana warty. Zaraz obok znajduje się wejście do ogrodów narodowych, gdzie w cieniu drzew można odpocząć i pooglądać żółwie.
Jakiej dzielnicy unikać? Omonia (gr. ομονοία). Jest w samym centrum, więc teoretycznie powinno być bezpiecznie. Ale tak nie jest. Sama nie raz jadąc z moim mężczyzną przez te okolice widziałam palące się śmieci, rzucane koktajle mołotowa. W tamtej części znajduje się też duże skupisko anarchistów, a policja i wojsko nie mają tam wstępu. Za dnia nie jest tam tak źle, ale i tak polecam chodzić w grupie. Wieczorami nie polecam tam zaglądać w ogóle, chociaż i tak jest dużo lepiej niż kilka lat temu. I jeśli szukacie hotelu na własną rękę, niech Was nie zmylą niskie ceny „w centrum miasta” w dzielnicy Omonia. Lepiej trochę dołożyć, a czuć się bezpiecznie wychodząc z hotelu.
Dziś było trochę o dzielnicach, następnym razem może opiszę trochę o zabytkach. 🙂
Ciekawy wpis