Tak jak wiecie Boże Narodzenie spędziliśmy w Polsce, za to Sylwestra w Grecji. Rok temu rodzice Matiego byli na Paros, więc 31 grudnia nie udało nam się spędzić tradycyjnie. Tym razem cała rodzina zjechała się do Aten i miałam okazję poznać ten dzień od greckiej strony. Osobiście nie jestem przyzwyczajona do takiego spędzania Sylwestra… Podczas gdy my od 20 – 21 od dawna się bawimy, w Grecji wszystko zaczyna się długo po północy… Na 22 byliśmy zaproszeni na kolację do rodziców. Greckim zwyczajem spóźniliśmy się tylko 30 minut, ale nikt na Nas przy stole nie czekał. Jedzenie też nie. Ja ze swojej strony zrobiłam żurek (który Mati uwielbia) oraz smażone pieczarki. Póki co udaje mi się trafić w podniebienie greckiej rodziny – wszystko zniknęło z talerzy :D. Mama Matiego i siostra przygotowała zająca i wieprzowinę. Po raz pierwszy w życiu jadłam zająca i muszę przyznać że było całkiem smaczne. Wszystko popijaliśmy domowym winem.
Powitanie Nowego roku świętowaliśmy w gronie rodzinnym odliczając czas razem z telewizją. Kiedy wybiła północ w telewizji było sporo fajerwerków. W okolicy domu też było ich trochę słychać, na pewno więcej niż rok temu. Złożyliśmy sobie życzenia – wszystkiego najlepszego zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń. Greckim zwyczajem zabraliśmy się do krojenia vasilopity. To ciasto, w którym w środku znajduje się „złota moneta”. Ten kto dostanie kawałek z pieniążkiem ma zapewnione szczęście i pomyślność w nadchodzącym roku. Po raz pierwszy kroiłam vasilopitę i miałam to szczęście, że kawałek z flouri wypadł na mnie :D.
Mam nadzieję, że historie o pomyślnym roku się sprawdzają. Osobie, na którą wypadnie kawałek ze złotą monetą gospodarz domu wręcza mały prezent. Ja dostałam drewniany domek z kluczykiem, który ma przynieść szczęście w moich czterech ścianach. Po pokrojeniu Vasilopity, rozdaliśmy prezenty. Od Nas wszyscy dostali polskie akcenty – koszulki i oczywiście polską wódkę! W gronie rodzinnym posiedzieliśmy do pierwszej w nocy, by następnie pojechać do znajomych. U nich popijając wino siedzieliśmy i rozmawialiśmy. O trzeciej w nocy wyruszyliśmy na imprezę. W domu byliśmy dość wcześnie.. o szóstej rano :D. Brat Matiego wrócił o 9 rano, czyli tak jak my rok temu.
W Grecji pierwszy dzień nowego roku spędza się w gronie rodzinnym. My, po przebudzeniu, udaliśmy się na godzinny spacer z Luną, a po południu poszliśmy do rodziców Matiego na obiad. Rozmawialiśmy, oglądaliśmy zdjęcia popijając kawę. Następnie wróciliśmy odpocząć do domu. Jak dla mnie były to najlepsze święta i Sylwester – spędzony w Polsce i Grecji, według dwóch różnych tradycji, w dwóch różnych krajach i domach. Najważniejsze jednak, że byliśmy razem, otoczeni naszymi bliskimi i osobami, których kochamy.