Postanowiłam napisać o greckim celebrowaniu posiłków. Oni kochają jeść. Dzień w Elladzie zaczyna się od śniadania, które zazwyczaj jest lekkie i na słodko – jogurt z miodem, płatki z mlekiem czy koulouri (przypomina trochę nasze obwarzanki). Obowiązkowo kawa na zimno, nawet w chłodne dni.
Ach! Zapomniałabym o najważniejszym! Po jedzeniu koniecznie trzeba zapalić papierosa. (Na szczęście my z Matim nie korzystamy z ostatniej części :D). Następnie około godziny 14-15 zasiada się do obiadu. O godzinie 20 – 22, kiedy niektórzy myślą o tym, żeby pójść spać, Grecy zaczynają przygotowywać się do kolejnego posiłku… Nie nazwałabym tego kolacją, a raczej drugim obiadem.
Dla nich jedzenie to niezwykłe wydarzenie, rzekłabym prawie świętość. Zanim na stole pojawi się główne danie, żołądek przecież trzeba pobudzić do pracy! Dlatego w Grecji królują przystawki. Sałatka grecka, tzatziki, smażona cukinia, saganaki… Wyliczać można bez końca! I nie odnosi się to tylko do wyjścia do restauracji, w domu też tak robią. Gdy idziemy na obiad do rodziców Matiego, najpierw na stole pojawia się mała przystawka – pokrojony w kostkę ser czy smażona papryka oraz kieliszek wina lub tsipouro. Dopiero później podawane jest danie główne. Po zjedzeniu jest czas na obowiązkowego papierosa oraz coś słodkiego.
Gdy wychodzimy ze znajomymi do tawerny, nikt nie zamawia dania dla siebie. Zamawiamy wszyscy razem, a jedzenie stoi na środku i każdy bierze, to co chce i co lubi. Nie jest tak jak u Nas, że „talerz” jest przypisany do osoby. Taki sposób jedzenia zbliża ludzi, przełamuje nieśmiałość i pozwala poczuć się prawie jak w domu. Produktem, bez którego grecka uczta nie istnieje jest chleb. Czy w domu, czy w restauracji, musi pojawić się na stole. Najlepiej smakuje z oliwą, która pozostaje po sałatce greckiej.
Grecy zachwycają się jedzeniem, a już szczególnie Mati. Uwielbia jeść i jak coś bardzo mu smakuje to bez krępacji wymachuje rękoma potwierdzając, że danie jest przepyszne. Dla mnie jest to coś niespotykanego, ale uwielbiam na to patrzeć. Zwłaszcza jak jedzenie, którym się zachwyca jest moim wyrobem :D.
A jakie jest moje ulubione greckie jedzenie? Jeśli chodzi o przystawki to zawsze zamawiamy tzatziki, saganaki, czyli smażony owczy ser lub tirokafteri, czyli ser feta z ostrą papryką i xorta, czyli jadalną trawę.
Z dań głównych najczęściej na mieście jemy żeberka jagnięce (paidakia), jagnięcina w sosie cytrynowym, souvlaki, kokoretsi (danie z podróbów jagnięcych). Jeśli jesteście wegetarianami (choć Grecy zawsze nie mogą się nadziwić jak można nie jeść mięsa :D), dobrym pomysłem są gemista, czyli papryki i pomidory faszerowane ryżem z przyprawami.
Grecja słynie z owoców morza, więc w tawernie warto zamówić świeżą rybę, kalmary, makaron w sosie pomidorowym z krewetkami, ośmiornicę czy małże. Ostatnio próbowaliśmy też tatara z tuńczyka i było wyśmienite!
Jak widzicie, jednym z wielu powodów, dla których warto przyjechać do Grecji jest… jedzenie! 😀 A jeśli jesteście wegetarianinem.. Zajrzyjcie do tego wpisu! W Grecji z głodu nie umrzecie!