Co mnie zadziwia w Grecji?
Mieszkam w Elladzie już cztery miesiące. Wcześniej bywałam tu na dwa, trzy tygodnie. Teraz, gdy stała się moim domem, jest kilka rzeczy, które mnie nadal zaskakują i do których nie mogę się do teraz przyzwyczaić. Postanowiłam się nimi z Wami podzielić.
1) Grecy wsiadają za kółko po alkoholu. W Elladzie dopuszczalna dawka to 0,5 promila, jednak mało kto się tym przejmuje. Często do obiadu popijane jest piwo lub wino, a następnie wsiadają do samochodu.
2) Sprawy łazienkowe. Po pierwsze strasznie denerwuje mnie fakt, że nie ma od razu ciepłej wody. Aby się wykąpać muszę zagrzać sobie wodę w bojlerze, czyli poczekać jakieś 15 minut.
3) Kolejna sprawa dotyczy papieru toaletowego. Jeśli pojedziecie kiedyś do Grecji, zobaczycie, że nad spłuczkami przyklejone są kartki informujące, żeby nie wrzucać papieru do toalety, bo może się zapchać. Co w takim razie robią Grecy ze zużytym papierem? W każdej łazience znajduje się kosz na śmieci i tam należy wyrzucić papier. Jest to rzecz, której totalnie nie rozumiem. Mieszkańcy Ellady tłumaczą to faktem, że ich rury odprowadzające są tak cienkie, że mogą się zapchać. No cóż, mnie się wydaje, że to jednak bardziej przyzwyczajenie, bo nigdy mi się to nie zdarzyło…
4) Parkowanie. Od kiedy po mieście poruszam się samochodem lub skuterem, zauważyłam, że Grecy mają bardzo dużą wyobraźnię, jeśli chodzi o jazdę samochodem. Czasem zastanawiam się, jak to jest możliwe, że ktoś im dał prawo jazdy. Robienie sobie parkingu z prawego pasa ruchu, to prawie codzienność.
5) Wejście do banku. Może i jest to trochę głupie, ale za każdym razem ten fakt tak samo mnie zadziwia. Żeby wejść do banku trzeba najpierw nadusić przycisk i poczekać aż drzwi się otworzą. Następnie wchodzi się do przedsionka i aby przejść do głównego miejsca, musimy nadusić kolejny przycisk i czekać, aż poprzednie drzwi się zamkną. Jak dla mnie strata czasu. Mati mówi, że do dlatego, żeby nikt banku nie okradł. W Polsce często drzwi otwierają się automatycznie, a nie słyszałam o wielu napadach na bank. Cóż, co kraj to obyczaj.
6) Ogrzewanie mieszkania. W tamtym roku jak byłam zimą w Grecji strasznie zmarzłam. Dlaczego? Po pierwsze mieszkania nie są w ogóle ocieplone. Po drugie grzeją tylko trzy godziny dziennie albo i w ogóle. W tym wypadku zdecydowanie wybieram polski dom, w którym zawsze jest ciepło.
7) Numerek w supermarkecie. Jak pierwszy raz poszłam na zakupy do sklepu, byłam zaskoczona. Na dziale mięsnym i z nabiałem stoi specjalne urządzenie, w którym pobiera się numerek, a następnie sprzedawczyni go wywołuje. Ma to swoje plusy – nie trzeba stać w kolejce, a w międzyczasie można robić inne zakupy.
8) Picie kawy freddo, nawet kiedy pogoda jest niesprzyjająca. Grecy uwielbiają kawę. Nawet jak jest zimno, wietrznie i jedyne o czym marzę to schować się pod ogromną kołdrą, Grecy zasiadają w kawiarni i z zamiłowaniem piją kawę z lodem.
9) Dodawanie cytryny do prawie każdego posiłku. Cytryna to chyba ulubiony grecki owoc. Nieważne czy to kurczak, jagnięcina, wieprzowina, owoce morza. Zawsze muszą być skropione sokiem z cytryny.
10) Kiedy po raz pierwszy oglądaliśmy z Matim film w telewizji byłam zaskoczona. Obcojęzyczne filmy nie mają lektora, a oryginalny język. Każdy film puszczany w telewizji ma greckie napisy.
A co Was zaskakuje w Grecji?
Chodniki na srodku ktorych wyrastaja drzewa i nie mozna przejsc wcale lub trzeba sie przeciskac 😀
Chodzenie po ulicy niczym po chodnikach.
np. praca (elektryka) o 9:00 wyjazd z Parikia Paros do Alikii na miejscu jesteśmy o 9:25 wchodzimy na budowe patrzymy po ścianach i myślimy od czego zaczniemy ale pierwsze co przychodzi nam do głowy to kawa a więc spacerkiem do piekarni po spanakopite i frappe, po szybkiej konsumpcji około 10:30 dochodzimy do wniosku że nie mamy kabla 2.5mm i trzeba wrócić do centrum i go kupić, tak więc wsiadamy do samochodu który prowadzi kolega już od 12 lat bez prawa jazdy no cóż norma, około 11:00 mamy już brakujący kabel ale kobieta kolegi dzwoni żeby odebrać dziecko ze szkoły bo ona nie może coś jej wypadło (ok spoko) odbieramy małego i zawozimy go do Naousy to dodatkowe 11 kilometrów, w między czasie dzwoni szef i pyta jak nam idzie (wszystko ok jesteśmy w sklepie po kabel) [kala] tak sobie myśle skoro już tutaj jesteśmy to warto zrobić zakupy w markecie AB (alfa wita) a później zawieźć je do domu oczywiście, zanosimy zakupy do domu a że jest już grubo po 12 to można usiąść i odsapnąć na tarasie przy jednym piwku, około godziny 13 wracamy do Alikii a tam właściciel budowy! Gdzie byliście! kupiłem wam kawe a was nie ma!
Ok szybka kawa i trzeba by coś zrobić, przynosze wiertarke drabine i kabel oczywiście, na to właściciel panowie tutaj jeszcze hydraulik nie skończył on będzie kuć sciany musicie zacząć od salonu (hmmm ok mówie) ale my tutaj nie mamy sprzętu sprzęt jest w Lefkes na innej budowie, na to właściciel [kala te awrio] dobra spoko to jutro się zrobi tym bardziej że za 15 minut 14:00 czyli SIESTA
o ja cie, nieźle, naprawdę czaderski opis i super hardcorowy dzień 🙂
Nie mogę przestać się uśmiechać z tego co piszesz. Zapraszam do Turcji! Zobaczysz, że może tylko 2-3 punkty z twoich 10 nie będą się zgadzać z tym co się w Turcji dzieje i jak tu się żyje 😀 sama spotkałąm się z tym papierem toaletowym, dawniej budownictwo było takie, że teraz te cienkie rurki ledwo przepuszczają wodę, o papierze nie wspomnę 😉 cytryna to do wszystkiego i wszędzie (ale to bardzo zdrowo!), jazda samochodem czy poruszanie się po ulicy są codzienną dawką wrażeń, szybko się jednak przyzwyczajasz 😉
Sama się zastanawiam czy przenieść się ze Stambułu do Aten i jeśli będzie chociaż w połowie jak w Turcji to na bank się odnajdę.
P.S. zapraszam do siebie 🙂