Tawerny, puby, kluby wyspy Paros.
Każdy z nas kocha jeść, a myślę, że jeszcze bardziej kochamy jeść na wakacjach… Dlatego postanowiłam dopomóc Wam i przedstawić restauracje, do których warto udać się na Paros. Być może ktoś z Was ma podobne kubki smakowe jak ja i tawerny oraz podawane w nich dania przypadną Wam do gustu :D. Poniżej opisałam też kilka barów i klubów, do których udało mi się dotrzeć podczas mojego trzymiesięcznego pobytu.
1. Z greckich dań najbardziej smakują mi owoce morza. Dlatego też numer jeden na mojej liście zajmuje ouzeria Koralli w Parikii. Jeśli ktoś jednak nie przepada za krewetkami czy ośmiornicą, na przystawkę może zamówić tirokafteri (ser z ostrą papryczką), a na danie główne stek – wieprzowy lub wołowy albo ewentualnie kurczaka. Dwie pozycje, które według mnie powinniście zamówić? Sałatka Koralli oraz makaron z krewetkami w sosie ze świeżych pomidorów – wzbraniałam się przed tym, ale według mnie to jest najlepsza pozycja w karcie. Co poza tym? Taramosalata, czyli dip z ikry oraz świeże kalmary. Jeśli tak skomponujecie swoją kolację, będziecie zachwyceni.
2. Tawerna Klarinos w Lefkes. Nie trudno ją znaleźć, ponieważ znajduje się na końcu głównej ulicy Ramnos, jeszcze przed wejściem do wioski. Proponuję oczywiście sałatkę grecką, którą podają tu i z fetą i z ksinomisitra (rodzaj tradycyjnego sera podawanego na niektórych wyspach, mi trochę przypomina polski twaróg) oraz saganaki, czyli owczy ser smażony na patelni, którego koniecznie trzeba polać cytryną! Bardzo smaczne są też tirolia, czyli serowe, smażone kulki. Jeśli ktoś lubi kulinarne doświadczenia to powinien poprosić o greckie salingaria, czyli… ślimaki! Lefkes ma nawet swoje święto (gr. Pangiri), na którym to właśnie danie króluje na stołach. Jako danie główne koniecznie trzeba zamówić żeberka jagnięce i wieprzowe. Pyszne! Tawerna ma też własnej produkcji wino – białe, różowe i słodkie czerwone. Powinniście spróbować wszystkich 😀
3. Restauracja Flora– druga tawerna w Lefkes, która może pochwalić się piękniejszym widokiem niż Klarinos. Nie jest w centrum, żeby się do niej dostać musimy wejść trochę pod górę, ale widok, który przedstawia warty jest tego spaceru. Czym zachwyca? Tradycyjne tzatziki lub skordalia (sos z ziemniaków i czosnku), sałatka grecka i żeberka jagnięce to idealny pomysł na obiad.
4. Tawerna Paros – jeśli mieszkacie w Parikii i nie chcecie przepłacać w przybrzeżnych restauracjach, warto udać się do tawerny Paros, która znajduje się w głębi miasteczka. Siedząc, możecie obserwować jak kucharz przygotowuje dla Was mięsne danie. Co polecam na przystawkę? Grzyby smażone w panierce z tzatziki oraz saganaki. Jako danie główne żeberka jagnięce oraz kontosouvli (grillowana wieprzowina). Dla chętnych poznania nowych smaków kokoretsi – czyli danie z podrobów jagnięcych. Ma specyficzny smak. Z tych dwóch opcji, pierwsza Polakom bardziej przypadnie do gustu.
5.Naousa – czyli najbardziej imprezowa miejscowość i miejsce mojej pracy. Wbrew pozorom nie miałam okazji być w tawernie, ale mogę zaproponować Wam dwa miejsca, gdzie można zjeść tanie i smaczne souvlaki. Pita Frank oraz Souvlakia Kargas to miejsca, do których warto się udać, żeby spróbować najtańszego i najlepszego greckiego fast fooda.
Bary:
Jako, że miejscem mojej pracy była Naousa podam Wam więcej barów z tej miejscowości. Chociaż udało mi się w ciągu kilkudniowych wakacji wyskoczyć też do baru w Parikii, który polecę.
Naousa:
1.San Fos – bardzo dobre drinki, choć trochę droższe. Widok zupełnie inny niż w pierwszym polecanym przeze mnie barze – jak z greckiej pocztówki – mały rybacki port, stateczki. Również bardzo romantycznie.
2.Sante – bar znajduje się w środku miasteczka pomiędzy kościółkiem, a mieszkaniami. Jest tu przyjemnie w momencie, gdy nad morzem wieje, ponieważ budynki osłaniają Nas z każdej strony.
Parikia:
Jeśli chcecie zobaczyć przepiękny zachód słońca to idealnym miejscem jest bepop w Parikii. Serwują kawy, świeże soki, piwo i drinki. Dla takiego widoku warto naprawdę warto się tam udać.
Kluby:
Ciężko jest mi powiedzieć coś o klubach, ponieważ przez taki czas byłam tylko w czterech. Ale i z nich mogę Wam zrobić mini ranking, gdzie mi się najbardziej podobało.
-
The Dubliner – chyba największy klub na wyspie znajdujący się w stolicy (Parikia). Jeden z fajniejszych, w których byłam. Bardzo przestrzenny – 4 sale taneczne z różną muzyką – każdy znajdzie coś dla siebie. Płacąc za wejście piwo przy barze dostajecie gratis :D.
-
Akanthus – duży klub na obrzeżach Naousy, otwarty tylko półtorej miesiąca (połowa lipca – koniec sierpnia). Jeden parkiet, muzyka i grecka i pop. Można zaopatrzyć się w strój kąpielowy, bo przed wejściem znajduje się basen i leżaki, jakby ktoś chciał się pobawić i wykąpać przy okazji.
-
Agosta – nieduży klub nad samym morzem. Mało miejsca do tańczenia, a dużo ludzi. W miejscu, w którym się znajduje, jest też wiele innych klubów (bardzo imprezowe miejsce), więc, jeśli komuś się nie spodoba, ma naprawdę sporą alternatywę. Ja w klubie lubię przestrzeń, dlatego umiejscowiłam ten pub na ostatnim miejscu.
Typowe greckie dania najlepiej smakują w tawernie położonej blisko morza. A do owoców morza najlepiej mi smakuje uzo i smażona feta z pomidorami lub w miodzie i sezamie. Też uwielbiam grecką kuchnie !
Witajcie. Spędziłam w Naoussie moje tegoroczne wakacje i chętnie dorzucę pięć groszy. Paros jest bardzo klimatyczną wyspą, nieznaną tłumom, bo dotrzeć na nią jest nieco trudniej niż na inne wysepki i brak jest lotów tanich linii. My podróżowaliśmy z Niemiec do Aten a potem promem 4,5 h na Paros. Prom też był przygodą którą warto przeżyć. Do zwiedzania na Paros nie ma zbyt wiele: powłóczyliśmy się wąskimi uliczkami Lefkos, ale pod koniec września miałam wrażenie, że większość mieszkańców już pozamykała domy, nawet kościół – największa atrakcja miasteczka – był zamknięty. Za to w ekologicznym sklepie z pamiątkami na głównej ulicy Lefkos kupiłam sobie za 10 euro świetny szal, jakiego szukałam już kilka miesięcy. Kolejną przygodą było podróżowanie autobusem, jeśli ktoś będzie z Lefkos jechał do Parikii to się nieźle ubawi. Parikia wydała mi się brzydka i cieszyłam się, że wybraliśmy Naoussę, najładniejszą wioskę na wyspie, choć zaskoczyła mnie Twoja opinia, że jest rozrywkowa. Mieszkaliśmy w niewielkim hotelu niedaleko plaży i co wieczór chodziliśmy do centrum na kolację. Przez pierwsze 4 wieczory wybieraliśmy codziennie inną tawernę i za każdym razem wracając do hotelu przechodziliśmy koło przedostatniej tawerny w porcie, gdzie nikogo nie było, tylko kelner melancholijnie patrzył w morze. Bardzo nas to zaintrygowało i postanowiliśmy sprawdzić dlaczego turyści ich omijają. Piątego wieczoru byliśmy gośćmi tawerny „Paros” i tak już zostało do końca naszych wakacji. Okazało się, że tawernę prowadzi Nikolas, pomaga mu jego kuzyn Stasos a problem leży w tym, że są „obcy” bo aż z Aten, a społeczność Naoussy jest bardziej zamknięta niż można pomyśleć. Ponieważ w Naoussie nie ma dużych hoteli, głównie oferowane są noclegi ze śniadaniem, większość turystów jada w tawernach…polecanych przez gospodarzy i biura podróży, a Nikolas nie ma takiego farta i nie ma go na żadnej polecanej liście.My w każdym razie jadaliśmy w tawernie „Paros” nasze kolacje, a tak naprawdę to spędzaliśmy tam całe wieczory, przy lokalnym winie , z widokiem na port. Jedzenie było doskonałe, porcje przyzwoite i sporo „bonusów”, bo na wejściu dostawaliśmy schłodzoną wodę źródlaną i wyśmienite grzanki z ziołami i oliwą, a do tego oliwki albo odrobinę pasty z bakłażanów i mogliśmy spokojnie czekać na nasze dania. Po kolacji zawsze był talerz winogron, a raz wielki kawał baklavy. Tawerna lśniła czystością a jedzenie było świeże, mimo, że sezon się kończył i klientów było bardzo mało, to nasi gospodarze zmniejszyli kartę ale nie zeszli z jakości. Polecamy ich całym sercem, mamy porównanie i możemy powiedzieć że Nikolas gotuje z miłością i życzymy mu większej popularności i gości, którzy go docenią. Napiszemy swoje recenzje na Tripadvisor, bo bardzo chcemy docenić ich pracę, a Wy jeśli będziecie w Naoussie , odwiedźcie ich koniecznie i pozdrówcie od Moniki i Christopha.
Mam jeszcze dwie ciekawostki z Naoussy. Pierwsza jest taka, że nie zdążyłam do Ciebie napisać w związku z tą prawdziwą oliwą tłoczoną w domu, ale udało mi się taką kupić u kolegi naszego gospodarza i oprócz szala z Lefkos, oliwa jest jedyną pamiątką z Paros. Zależało mi na niej po obejrzeniu tego programu:
http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/odkrycie-polakow-oleaceina-uchroni-nas-przed-zawalem,236420.html
a teraz mogę jeszcze dodać, że jest przepyszna, więc nie będzie problemu z wykorzystaniem 1,5 l. Oliwę powinno się zużyć w ciągu 1,5 roku od zbiorów, więc nie ma co robić wielkich zapasów, ale cieszę się, że mam okazję jej skosztować.
Drugą ciekawostką jest to, że Paros nie jest bardzo znane zwyczajnym ludziom, wiele osób nawet nie słyszało o tej wyspie, ale jest znane co niektórym sławom. W zatoczce przy naszej plaży zacumował ogromny, luksusowy jacht z całkiem sporą rodziną: była grupka dzieci, ciemnowłosa kobieta i mężczyzna który szalał na skuterze i elektrycznej desce. Nasz aparacik „głupi Jaś” nie poradził sobie ze zbliżeniami, ale mój mąż sprawdził w internecie jacht i dowiedział się, że przybył do nas z Santorini a kilka lat temu korzystała z niego Angelina Joli. Wieczorem przy kolacji powiedzieliśmy o tym naszym Grekom, że tam, na tym jachcie to chyba Angie a może i Brad…ale nie przejęli się tym zbytnio, a następnego wieczoru powiedzieli, że mieliśmy rację, bo Angelina była z dziećmi w Naoussie następnego ranka…To tyle szaleństw z Paros. Ponieważ mamy zasadę, że każde wakacje spędzamy gdzie indziej, pewnie nie spotkamy się na Paros, ale Wam wysepkę polecam bo jest piękna, klimatyczna i przygodowa.