Jestem tu już prawie tydzień. Od soboty zaczynam pracę. Ostatecznie w zasadzie propozycji pracy miałam całkiem sporo, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Szukałam takiej najlepiej płatnej. Dla mnie i Matiego to były ciężkie chwile. Dlaczego? Nasze podejście do życia jest zupełnie inne. On, jego rodzina i znajomi mówią mi „ale w zasadzie to czemu chcesz pracować?
Przecież możesz sobie siedzieć tutaj dwa miesiące, chodzić na spacery, zobaczyć wyspę”.
W tym momencie mam ochotę ich wszystkich udusić. Druga sprawa – przyjechałam tu za pieniędzmi. Chciałam zarobić. Znalazłam pracę łatwą, ale średnio płatną. Mati namawia mnie, żebym tam poszła – nie będę się ani denerwować, ani męczyć. Bo co zrobię z tymi pieniędzmi – zabiorę je do grobu? Ach. Jak zupełnie inne jest nasze podejście.
Z wielkiego miasta przeprowadziłam się na wieś. Mieszkam w małym białym domku na wsi, w górach. Na przeciwko mieszkają jego dziadkowie. Wszyscy wokół się znają. Na szczęście zamiast osiołkiem, poruszamy się skuterkiem, więc nie jest tak źle. 😀 Market znajduje się 20 minut jazdy od Leukes. Po wiosce nie można jeździć skuterkiem (nawet się nie da, bo są tak wąskie uliczki), więc zostawiamy go przy wjeździe i do domu idziemy spacerkiem. Na szczęście jest całkiem blisko.
Dom, w którym mieszkamy jest kamienny. Obawiałam się, że umrzemy tu z gorąca, ale jest chłodniej niż na dworze. Tylko jak gotujemy obiad, robi się gorąco, ale na szczęście mamy wiatrak. Ostatnio ugotowałam sphagetti – znane w Grecji pod nazwą makaron z mięsem mielonym. Dziś Mati ugotował grecki obiad – ostatecznie wyszło z tego coś na kształt naszego rosołu, ale z ziemniakami. Pierwszy raz jadłam taki specyfik, nie było takie złe. Cokolwiek byśmy nie jedli na obiad, zawsze na stole musi znaleźć się jakaś odmiana sera i kapary. Na śniadanie codziennie rano pijemy zimną kawę. Nagram Wam filmik, jak ją przygotowujemy.
Jak nie zaśpimy, przed pracą jedziemy na plażę. Woda jest idealna. Plaże tutaj są bardzo czyste, byliśmy na jednej która miała piasek jak nasz polski!
Jeśli chodzi o turystów – codziennie słyszę nasz narodowy język. Ale jednak większość podróżników to Włosi, Francuzi i o dziwo Grecy. Trzeba to zmienić :D.
Niedługo dołączy do Nas jego brat i mama. Będę mieszkać przez dwa miesiące pod jednym dachem z grecką rodziną. To dopiero będzie wyzwanie. Jak to mówią Grecy – powoli, powoli (siga siga) będę Wam dawać znać co się u mnie dzieje.
gratuluję i trzymam kciuki! a z ciekawości, jaka to praca?
Kelnerka 🙂
Ja z rana lubię ελληνικό καφεδάκι 🙂
Ja tez, ale w tym upale zdecydowanie wygrywa nescafe 😀