Grecka przygoda rozpoczęta!
Mati ma cudowną rodzinę. Jego brat i dziewczyna odebrali mnie z lotniska i zawieźli do rodziców. Chwilę rozmawialiśmy o naszej przyszłości i usłyszałam to, co Grecy mówią najczęściej „nie martw się, wszystko będzie dobrze”. Uwielbiam to ich podejście. W domu czekali na mnie rodzice. Dostałam wytyczne, co powinnam, a czego nie powinnam robić na Paros :D.
Podczas mojego krótkiego snu (Spałam tylko 4 godziny!) przyśnił mi się mój nieżyjący już dziadek. Trochę mnie to zmartwiło, ale przeczytałam w internecie, że zmarli śnią nam się, gdy zmieniamy swoje życie. Dodatkowo rano zadzwoniłam do mamy i powiedziała, że to znaczy, że dziadek nade mną czuwa. Mam nadzieję, że ma rację .
Rano rodzice Matiego zjedli typowe, greckie, słodkie śniadanie, którego odmówiłam z racji niejedzenia słodkiego. Byli zdziwieni, ale na szczęście nie upierali się przy tym, bym zjadła. Wypiłam najlepszą grecką kawę i razem z tatą Matiego wyruszyliśmy do Pireusu.
Podczas mojego krótkiego snu (Spałam tylko 4 godziny!) przyśnił mi się mój nieżyjący już dziadek. Trochę mnie to zmartwiło, ale przeczytałam w internecie, że zmarli śnią nam się, gdy zmieniamy swoje życie. Dodatkowo rano zadzwoniłam do mamy i powiedziała, że to znaczy, że dziadek nade mną czuwa. Mam nadzieję, że ma rację .
Rano rodzice Matiego zjedli typowe, greckie, słodkie śniadanie, którego odmówiłam z racji niejedzenia słodkiego. Byli zdziwieni, ale na szczęście nie upierali się przy tym, bym zjadła. Wypiłam najlepszą grecką kawę i razem z tatą Matiego wyruszyliśmy do Pireusu.
Teraz Siedzę na statku płynącym na Paros. Słońce delikatnie muska mi twarz, wiatr przyjemnie orzeźwia, jest wcześnie rano. W Polsce dopiero wstaje dzień, tutaj cały statek załadowany jest ludźmi – Grekami i turystami. Siedzę samotnie popijając ukochane freddo espresso i zajadając się spanakopitą. Płynę sama, mam dużo czasu, więc zastanawiam się nad swoim życiem. Póki co kupiłam bilet w jedną stronę – na Paros. Co będzie dalej? Nie mam pojęcia. Boję się przyszłości, która nie jest pewna. Ale zaryzykowałam. Zrobiłam to. I bardzo się z tego cieszę. Nawet jeśli nie powiedzie mi się w Grecji, wiem, że będą to wspaniałe chwile, które będę z przyjemnością wspominać. Mam jednak nieodparte wrażenie, że wszystko się ułoży po mojej myśli i znajdę tutaj szczęście.
Życzę powodzenia. Czytając Twojego bloga wróciłam wspomnieniami jak sama byłam przez 5 lat w związku na odległość z Greckiej. Teraz moim mężem od prawie 11 lat. My zaryzykowalismy życie w Polsce. Choć Grecję też uwielbiam. Trzymam kciuki za Was.