Naksos – zwiedzanie wyspy
Kalispera Kochani!!
Obiecałam wam wpis o Naksos, największej z cykladzkich wysp. Białe domki, niebieskie okiennice, które znacie z pocztówek to znak rozpoznawczy wyspy. Dopływając do Naksos docieracie do Xora – stolicy wyspy. To chyba tutaj najczęściej zatrzymują się turyści, jest pełno tawern i sklepów z pamiątkami.
W Chorze wszystkich przypływających wita „Portara” – drzwi Naksos. To pozostałości świątyni, której budowę rozpoczął tyran Lygdamis ok. 530 r.p.n.e.
Miała być poświęcona jednemu z bóstw – Dionizosowi lub Apollonowi, archeologowie nie są w tym punkcie zgodni. Budowli nigdy nie ukończono, prawdopodobnie ze względu na wojnę.
Świątynia miała być w porządku jońskim o długości 59 m z wejściem od strony zachodniej, co było odstępstwem od reguły.
Po kilku latach Lygdamis traci władzę na wyspie i nie dokańcza budowli.
W V lub VI w.n.e. Chrześcijanie przekształcają świątynie w kościół. W czasach weneckich budowlę zniszczono doszczętnie. Potrzebny był budulec między innymi do zamku w Chorze.
Z całej świątyni ocalała Portara. Składa się z 4 kamiennych marmurów które ważą około 20 ton łącznie. To, że były za ciężkie pomogły przetrwać Portarze, a my możemy się nią dziś zachwycać.
My nie zostaliśmy w Chorze, ale postanowiliśmy pojechać na drugą stronę wyspy. Do naszego hotelu jechaliśmy prawie półtorej godziny!!
Drogi… No cóż pozostawiają wiele do życzenia. Zakręty, rosnące wokół krzaki, niemieszczące się samochody, spacerujące kozy… Dobrze, że widoki były przepiękne. Choć czasem było tak stromo i niebezpiecznie, że ja zamykałam oczy. Dobrze, że Mati prowadził…
Nasz domek znajdował się znajdował się blisko plaży, jednak nam było mało. Odwiedziliśmy plażę Psili Ammos, na której za każdym razem były fale prawie jak w Bałtyku! Poza tym pojechaliśmy też na Panormos – To najdalej położoną plażę na wyspie. Jest tam mały bar, w którym można kupić coś do jedzenia i picia. A tak poza tym… To nie ma nic. Plaża jest częściowo kamienista, a mnie cała sceneria przypominała Flinstonów. Moim zdaniem nie jest najładniejsza na wyspie, ale w pobliżu znajduje się miejsce archeologiczne – pozostałości Akropolu z 2500-2300 r.p.n.e. Wejście tam jest za darmo, wystarczy tylko wdrapać się kawałek na pobliskie wzgórze.
Z Panormos popłynęliśmy łódką na połów ryb. Był z nami chłopak, który poluje z kuszą. Zostawiliśmy go na dwie godziny w wodzie, a sami odpłynęliśmy dalej w poszukiwaniu wielkich ryb, które mieliśmy zjeść na kolację. Jak się domyślacie… Na kolację poszliśmy do tawerny, bo chłopaki nic nie złowili! A trzy ryby złowione przez tamtego chłopaka zamroziliśmy i wzięliśmy na Paros, żeby przygotowała nam je mama Matiego.
Jako fanatyczka starożytnej historii zabrałam Matiego do świątyni Demeter, która znajduje się niedaleko wioski Sangri. Wybudowana została między 530-520r.p.n.e. kiedy to wyspą rządził tyran Lygdamis.
Demeter była boginią urodzaju i rolnictwa. Budowlę jej poświęcona wybudowano na żyznej ziemi.
Zgodnie z mitologią Demeter miała córkę Persefonę. Były nierozłączne. Pewnego dnia dziewczynę zobaczył bóg podziemi – Hades. Od razu się w niej zakochał i kiedy matka nie patrzyła porwał ją i zabrał do swojego królestwa. Zrozpaczona Demeter szukała jej po całym świecie, a razem z nią płakała cała ziemia, która przestała wydawać plony.
Zeus, żeby zapobiec klęsce głodu poprosił Hadesa o oddanie córki matce. Bóg podziemi miał jednak w zanadrzu podstęp. Dał dziewczynie granat. Zjadła 6 kawałków, które na zawsze związały ją z podziemiem. Tak też powstały pory roku. 6 miesięcy Persfeona jest z matką, wtedy ziemia rozkwita i daje plony. Kolejne 6 miesięcy jest z mężem, a wtedy życie na ziemi zamiera.
Skoro mowa o mitologii chciałam Wam wspomnieć o jaskini Zeusa, którą odwiedziliśmy na wyspie. Najwyższe wzgórze na wyspie znajduje się obok miejscowości Filoti. Nazywane jest Nosem Zeusa. Prawdopodobnie w starożytności to właśnie tutaj czczono najważniejszego z bogów. Wzgórze kryje w sobie jaskinię. Nazywa się ją ,tak jak górę, Zeusową. Według mitu, bóg przybył tutaj z Krety, aby ukryć się przed swoim ojcem Kronosem. Żył tutaj aż do momentu, w którym był na tyle silny by walczyć przeciwko ojcu i tytanom. Pierwszy raz odkryto jaskinię w 1962 roku. W czasach okupacji tureckiej mieszkańcy wyspy używali jej jako schronienia. My jak zwykle z Matim udaliśmy się do jaskini super przygotowani: w największym słońcu, w japonkach i bez wody.. Mojemu mężowi jak widzicie, bardzo mu się spieszyło, bo później mieliśmy płynąć na ryby. Na które swoją drogą właściciel motorówki i tak się spóźnił i przyjechał po nas… A ja w drodze do jaskini prawie umarłam na zawał, bo Mati zorganizował mi maraton, a nie zwiedzanie… Zamiast tego powinniśmy byli udać się do górskiej wioski Filoti, gdzie możecie dobrze zjeść a przy tym napawać się pięknymi krajobrazami. Ale co zrobić… Ryby były najważniejsze. To nic, że po raz kolejny nic nie złowili… Liczy się próba, prawda? 😀
Kolejna nasza super wycieczka podczas pobytu na Naksos odbyła się na wodospady Routsouna. Wiecie, nie wyobrażałam sobie Niagary, ale… To chyba była jedyna nasza wycieczka niewarta takiego wyrzeczenia. Najpierw Google wyprowadził nas w zupełnie inne miejsce. Mati za każdym wzgórzem mówił „to na pewno tutaj”. Mnie jednak nie pasowało, że nigdzie nie było żadnej tablicy wspominającej o wodospadach… No cóż. Tym razem (znowu) miałam rację. I kiedy ja już chciałam się poddać i jechać do stolicy… Mati sie uparł, że wodospady zobaczymy. Zadzwoniliśmy do znajomych, wytłumaczyli nam drogę. Okazało się, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Prawidłowa droga łatwa nie była. Wybraliśmy się w najgorszy upał… Ale po 45 minutach spaceru dotarliśmy. No cóż.. Sami Zobaczcie na filmie czy było warto… Ponoć jesienią i wiosną jest lepiej… Ale jakoś nie mogę Wam w 100 % polecić tej wycieczki.
Jako ciekawscy podróżnicy dotarliśmy też do opuszczonej górskiej wioski Atsipapi, którą datuje się na VIII w.n.e. To co, zachwyca w wiosce to jej architektura. Domy wybudowane są z kamienia i wszystkie są do siebie podobne. Spacerując pomiędzy nimi człowiek czuje się trochę nieswojo, jakby był w jakimś mieście duchów. Powyżej wioski znajduje się kościół i opuszczony klasztor prawosławny. Całe to miejsce otoczone jest aurą tajemniczości…
Naksos znana jest z produkcji dobrej jakości marmuru, który używany jest nie tylko w Grecji, ale w całej Europie a nawet i w Ameryce. O jego walorach wiedzieli już starożytni. Na Naksos w VII i VI w.p.n.e. pomiędzy Flerios i Potamia znajdowały się kopalnie marmuru. Stąd rzeźby trafiały m.in. do świątyń na wyspie, ale także na Dilos i do Aten.
Co ciekawe rzeźby nie były przewożone ukończone w całości, aby nie uszkodzić ich podczas transportu.
Czasem jednak dochodziło do wypadków. Tak jak w przypadku tego Kourosa. Powody mogły być różne. Zła jakość marmuru, anulowanie zamówienia czy po prostu zmiana polityki. Ten Kouros prawdopodobnie został tu, bo podczas próby transportu zniszczono mu nogi.
Rzeźba ma 5.5 metra wysokości, przedstawia nagiego mężczyznę. Datuje się ją na ok. 570 r.p.n.e. W pobliżu znajduje się drugi Kouros podobny jest do poprzedniego. Ma ok. 5.5 m wysokości i przedstawia nagiego mężczyznę. Rzeźba nie ma twarzy, a mięśnie na ciele nie są widoczne. Rzeźbę datuje się na VI w.p.n.e. Żeby obejrzeć Kourosy nie trzeba nic płacić. Znajduje się tam zniszczony domek, w którym siedzi starsza Pani i mówi, że cały ten teren należy do niej. Sprzedaje też własnej roboty wyroby i kartki pocztowe.
Trzeci Kouros znajduje się niedaleko miejscowości Apollonas znajduje się porzucony Kouros. Jego wysokość do 10.45 m! Sami Zobaczcie jaka jestem mała w porównaniu do niego. Rzeźbę datuje się na VI w.p.n.e. i uważa się, że może przedstawiać Dionizosa lub Apollona – oboje byli czczeni na Naksos.
W miejscu, w którym znajduje się Kouros w czasach starożytnych istniała kopalnia marmuru. Stąd prowadziła droga do portu w Apollonas, gdzie pakowano marmur na statki i przewożono na inne wyspy.
Choć rzeźba nazywana jest Kourosem, nie ma ona typowych charakterystycznych dla niego cech. Nie przedstawia młodej osoby, ma zarost i jedną rękę zgiętą. Nazwa jednak już się przyjęła.
W VI w.p.n.e. Na Naksos rozpoczęła się budowa wielkiej świątyni poświęconej Apollonowi, która również nigdy nie została ukończona. Być może Kouros i świątynia są ze sobą powiązane… Prawdopodobnie już się tego nie dowiemy..