Kalispera Kochani! Dziś chciałam wam napisać kilka słów na temat Hallowen, a także dnia Wszystkich Świętych. Czy Grecy obchodzą te dni? Prawda jest taka, że nie jest to święto obchodzone tak jak w Ameryce. Dzieci nie chodzą po domach i nie pytają „cukierek albo psikus”. W niektórych restauracjach jest hallowenowe menu, w jumbo można kupić takie dekoracje. Myślę, że Hallowen w Grecji jest na takim samym poziomie jak w Polsce. Tradycja przyszła z Ameryki, ale nie rozpowszechniła się aż tak bardzo. Najbardziej udekorowanym miejscem, jest kawiarnia Little Kook w dzielnicy Psirri. I to chyba tyle, jeśli chodzi o Hallowen. Jak w takim razie wygląda w Grecji Wszystkich Świętych i czy w ogóle istnieje?
Nie ma jako takiego dnia, są za to psichosawata – soboty dusz. Wtedy odbywa się w kościele liturgia poświęcona zmarłym. Oficjalnie są dwie takie soboty, ale w zależności od regionu może być ich więcej. W Grecji po śmierci danej osoby odbywają się tzw. Mnimosina – liturgie w kościele poświęcone zmarłej osobie. Najpierw po 40 dniach, później 3 miesiącach, 9 miesiącach, roku itp. Zazwyczaj najbliższa rodzina po ceremonii rozdaje koliva – mieszankę ze zbóż, orzechów, rodzynek itp.
Psichosawata są jednym z rodzajów ceremonii dla tych, którzy z różnych względów nie mogą ofiarować mnimosia zmarłym. Zazwyczaj dla tych, którzy zmarli za granicą, zatonęli lub zaginęli. Psichosawata to święto ruchome, w zależności od tego jak przypada Pacha w Grecji.
W tym roku Mati miał okazję w Polsce po raz pierwszy w dniu Wszystkich Świętych. Przeszliśmy kilka super marketów, wszędzie były znicze. W pewnym momencie Mati mówi do mnie:
– Konsti, po co tyle tych zniczy?
– Jak to po co. Pierwszego listopada jest święto zmarłych chodzimy na groby je zapalić.
– No dobra… Ale później co? Przychodzą ludzie, zbierają je i sprzedają na nowo? – zapytał całkiem serio.
– Nie.. Kupuje się nowe.
– Cooooo? Co roku nowe? Wiesz, że u nas pali się tylko jedna lampka i to w dodatku na oliwę? Jak się skończy oliwa, to dolewamy i tyle.
– Tak, ale wy macie nieograniczone ilości oliwy – odpowiadam trochę kąśliwie.
– No i co z tego? Ale to znaczy, że co? Że w ciągu roku nie pamiętajcie o zmarłych tylko w tym jednym dniu?
– Nie, ale ten dzień jest wolny od pracy i ludzie mają czas, żeby pojechać na groby bliskich- tłumaczę cierpliwie.
– E tam, nie masz racji. To święto tak samo komercyjne jak Walentynki.
– Ale… – próbuję coś powiedzieć.
– Nie ma żadnego ale. – wtrąca się Mati. – Mam rację i już.