Jestem typem podróżnika. Uwielbiam zwiedzać nowe miejsca. Wychodzę z założenia, że drugi raz w to samo miejsce już nie pojadę, więc chcę zobaczyć jak najwięcej. Na szczęście Mati chętnie mi towarzyszy.
Wyspę Naksos zwiedziliśmy praktycznie całą. Jednego dnia wybraliśmy się na wodospady Routsouna. Wiecie, nie wyobrażałam sobie Niagary, ale… To chyba była jedyna nasza wycieczka niewarta takiego wyrzeczenia. Najpierw Google maps wyprowadził nas w zupełnie inne miejsce. Mati za każdym wzgórzem mówił „to na pewno tutaj”. Mnie jednak nie pasowało, że nigdzie nie było żadnej tablicy wspominającej o wodospadach…No cóż. Tym razem (znowu) miałam rację.
I kiedy ja już chciałam się poddać i jechać do stolicy… Mati się uparł, że wodospady zobaczymy. Zadzwoniliśmy do znajomych, wytłumaczyli nam drogę. Okazało się, że jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Prawidłowa droga łatwa nie była. Wybraliśmy się w najgorszy upał… Ale po 45 minutach spaceru dotarliśmy. No cóż.. Sami Zobaczcie na filmie czy było warto… Ponoć jesienią i wiosną jest lepiej… Ale jakoś nie mogę Wam w 100 % polecić tej wycieczki.