Kalispera Kochani! Naszej tragikomedii weselnej ciąg dalszy… Jeszcze kilka dni temu pisałam Wam, że wesele w maju się odbędzie, niczego nie przekładamy, choćby miało być tylko kilka osób. No cóż… My planujemy, a Pan Bóg się śmieje… Po raz kolejny.
Dwa dni temu ryainair odwołał prawie wszystkie majowe loty do Aten. Została tylko Warszawa. Zaświeciła mi się lampka. A jeśli odwołają też Warszawę? Nie wyobrażam sobie, żeby na moim ślubie nie było moich najbliższych i świadkowej, którzy pomimo utrudnionej sytuacji w podróżowaniu byli gotowi na wesele przylecieć .Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, doszliśmy do wniosku, że trzeba ślub przełożyć.
Zaczęły się telefony.. Fotograf mógł w każdy piątek lipca, sala też. Uspokojeni zadzwoniliśmy do księdza, który oznajmił nam, że ślubu w piątek nam nie udzieli!! I mamy znaleźć datę na sobotę. W między czasie rozmawiałam z fotografem, a Mati z salą, którzy zdziwieni powiedzieli nam, że śluby w piątki się odbywają. Mama Matiego wykonała kilka telefonów i okazało się, że potrzebowalibyśmy pozwolenie od wyższego rangą księdza. To byłoby do załatwienia. Był jeszcze jeden plan. Uparty ksiądz mógłby pozwolić innemu na udzielenie ślubu w jego kościele. Choć gdybyśmy poruszyli wyższe sfery, mógłby się zdenerwować i na to nie pozwolić…
Na nasze szczęście fotograf znalazł jedną wolną sobotę, sala też. Mati wykończony całą tą sytuacją powiedział, że ma już dosyć i jeśli ksiądz ma wolny termin to jest już ostateczna data. A okazało się, że miał. Na wyjazd do Grecji musimy jeszcze trochę poczekać. 24.07 to nasza nowa data. Ma siódemkę w środku, więc może w końcu będzie szczęśliwa? Choć z Matim się śmiejemy, że Pan Bóg chce jednego przed drugim chronić i dlatego nie możemy wziąć tego ślubu . Ale.. Do trzech razy sztuka, może się uda…