Kalispera! Dziś chciałam napisać wam kilka słów na temat Lichadonisii – nazywanych często greckimi Malediwami. Jeśli wybraliście się do Grecji w okolice Kamena Vourla lub na północną Evię, koniecznie musicie popłynąć na Lichadonisię! Czym są owe greckie Malediwy? To zespół kilkunastu wysepek położonych między Evią, a Kamena Vourlą.
Jak to w Grecji bywa, nazwa ma korzenie w mitologii. Lichas był sługą Heraklesa. To on przyniósł mu zatruty płaszcz od jego małżonki Medei. Kobieta nie wiedziała, że to trucizna i podarowała go mężowi chcąc w ten sposób zapewnić sobie jego wierność. Herakles, założył płaszcz, a jego skóra zaczęła się palić. Myśląc, że to sprawka sługi rozszarpał go na strzępy i wrzucił do morza, a z części jego ciała powstały wyspy. I jeśli włączymy naszą wyobraźnię i spojrzymy na zdjęcia z lotu ptaka.. Może faktycznie jest ziarnko prawdy w mitologii. Historia jednak mówi, że Lichadonisia powstała w wyniku trzęsienia ziemi w 426 r.pn.e.
Lichadonisia to zespół siedmiu wysepek. Druga co do do wielkości to Monolia. W 1926 roku mieszkało tutaj 70 osób! Do 1964 roku liczba zmniejszała się i ostatecznie pozostało tylko 5 rodzin, każda z nich wielodzietna. Wyspa nie miała stałego prądu i wody pitnej, poza tym dzieci musiały chodzić do szkoły, dlatego wyspa została opuszczona. Obok pozostałości budynków znajduje się niewielki kościółek (biało niebieski) Agios Georgios, gdzie dziś czasem odbywają się śluby i chrzciny. Ksiądz na ceremonię specjalnie przypływa łódką z Evii.
Po drugiej stronie wyspy znajduje plaża, na której można skorzystać z leżaków i parasoli. Jest tam też kantyna prowadzona przez rodzinę Limperi. Możecie kupić tam kawę frappe, wode, lody, piwo czy napoje gazowane. Można też coś zjeść: w menu mają souvlaki, kalmary, ośmiornicę czy ser smażony saganaki. Jadłam tam wielokrotnie i powiem Wam, że mi bardzo smakowało! Pomimo, że na wyspie nadal nie ma dostępu do prądu, właściciele kantyny znaleźli sposób. Mają agregat, a wodę codziennie dowożą w wielkich baniakach. Na wyspie możecie znaleźć przebieralnie, jest też toaleta „w stylu wyspiarskim”.
Na zdjęciu kolejna z wysp nazywana Strongilo. Na samej górze znajduje się latarnia, do której jeszcze 25 lat temu przyjeżdżał latarnik. Dziś jest uruchamiana elektrycznie.
Na wyspy można dostać się statkiem z miejscowości Kamena Vourla lub z Evii. Ze względu na to, że wyspy są niezamieszkane zachwycają ciszą, spokojem i wszechobecną naturą. Podczas rejsu kapitan zabierze Was w podróż pomiędzy wyspami. Pokaże wam wrak statku z czasów II wojny światowej. Ale nie tylko.
Być może przy odrobinie szczęścia uda się Wam zobaczyć foki! Uciekły one z parku Alonisos i zamieszkały w pobliżu Lichadonisii. Prawdopodobnie ze względu na łatwy dostęp do pokarmu. Kapitan często żartował, że jest 5 fok, z czego jedna to jego teściowa. 🙂
Jakie jest moje odczucie na temat Lichadonisii? Po hałasie i zgiełku w Atenach, bardzo chętnie płynęłam na wyspy. Woda jest krystalicznie czysta, można się delektować przyrodą. Jedyna moja rada: polecam popłynąć w czerwcu lub na początku września. W lipcu i sierpniu jest dużo zorganizowanych wycieczek i sporo Greków. Wtedy wyspa traci swój urok.