Polska mizeria, a tzatziki.
Kalimera Kochani! Z cyklu historie dnia codziennego…
Wczoraj byliśmy u znajomych na grillu i ognisku. Poprosili nas, żebyśmy przygotowali sałatkę grecką. Mieliśmy jeszcze zapas fety, więc postanowiliśmy zrobić tirokafteri. Tzatziki mieli przygotować sami.
Zaproszenie dostaliśmy na 16.00. I oczywiście się spóźniliśmy . Co Mati na to? 'Przecież to tylko 40 minut’.
Pod wieczór rozpaliliśmy ognisko.
– Mati, a ty kiedyś smażyłeś kiełbasę na ognisku?
– Nie – odpowiada.
– Jak to nie? 20 lat byłeś harcerzem i nigdy nie robiliście ogniska??
– Nie… Zawsze mieliśmy grilla.
Matiemu tak się spodobało smażenie, że upiekł aż cztery kiełbasy . Mieliśmy też pieczone ziemniaki, do których nasi znajomi zrobili tzatziki.
– Mati teraz spróbujesz polskich tzatzików – mówią.
A Mati wszystkich zaskakuje i mówi do nas :
– Mizeria?!
Nie, mizeria to nie była… Ale kiedy Mati spróbował stwierdził, że w smaku dobre, ale tzatziki to nie są. Jego grecka duma nie pozwoliła mu na nic innego jak pójść do kuchni i przygotować prawdziwe greckie tzatziki…
Oczywiście wszystko przygotowane przez Matiego zniknęło w mgnieniu oka. 🙂