Wyjeżdżam. Jeszcze parę miesięcy do zakończenia studiów, pakuję walizki i próbuję swojego szczęścia w Elladzie. Podjęłam decyzję. Zrobiłam to już dawno, ale teraz w niej się utwierdzam. Kiedy mówię o tym znajomym, rodzinie, nowo poznanym ludziom słyszę:
1) Ale przecież tam jest kryzys. Nie ma po co tam jechać.
2) Nie znajdziesz tam pracy.
3) Będziesz tam zawsze obca, to nie jest Twój kraj.
4) Przecież tu masz rodzinę. Ja bym tak nie mogła. Wyjechać na stałe.
5) Tak naprawdę go nie znasz. Czy on zrobiłby dla Ciebie to samo?
Odpowiadam. Owszem, jest kryzys. Ale który kraj nie ma długu publicznego? Który kraj nie jest podzielony na biednych i bogatych, bezrobotnych i pracujących? Rozmawiałam z Polakami mieszkającymi w Grecji – mówią – jeśli ktoś chce to zawsze znajdzie pracę. Znam trzy języki, jestem młoda i pełna zapału. Mam głowę pełną pomysłów. Jakoś dam sobie radę. A jeśli nie? To wrócę – ale nie będę miała sobie nic do zarzucenia. Nie będę leżała każdego wieczoru płacząc w poduszkę i zastanawiając się co by było gdyby.
Owszem, to nie jest mój kraj. Ale jest też krajem Unii Europejskiej. Dzięki temu będzie mi trochę łatwiej.
Tak owszem, mam tu rodzinę. Ale w dzisiejszych czasach wsiąść w samolot i przylecieć jest bardzo łatwo. Są tanie bilety lotnicze, a lot trwa tylko 2.5 godziny. Czasem to mniej, niż moja podróż do domu rodzinnego.
Tak, zrobiłby dla mnie to samo. Rozmawialiśmy nie raz. Powiedział jasno – spróbujmy w Grecji. Ty znasz grecki, ja nie znam polskiego. Tobie będzie łatwiej. Ale jeśli będzie nam tutaj ciężko – pojedziemy do Polski. Mnie nic nie trzyma w Grecji. Chcę być z Tobą.
Słyszę, że go nie znam. Ale nasz związek na odległość trwa już ponad pół roku. Gdy się rozchorowałam na święta, opiekował się mną. Teraz, gdy miałam sesję i było mi ciężko – na zmianę krzyczałam i płakałam – trwał przy mnie uparcie. Mógł powiedzieć Nie. Jesteś wariatką, nie chcę Cię. Ale nie zrobił tego. Wspierał do ostatniego dnia. Był daleko, ale jednak blisko.
Wiem, że razem damy sobie jakoś radę. Nikt nie powiedział, że życie jest łatwe. Być może byłoby mi w Polsce lżej. Ba, na pewno. Ale chcę spróbować. Nie chcę pod koniec mojego życia powiedzieć „żałuję, że tego nie zrobiłam”. Wolę się sparzyć i to zrobić. Nie będę słuchać innych. Jeśli popełnię błąd, to będę mogła go zarzucić tylko sobie. Wiem jedno. Nie żałuję ani jednej chwili od kiedy go poznałam. I czuję, że nigdy nie będę żałować.
Dasz radę, widzę to. Kochasz Grecję i akceptujesz ją taką jaka jest. Będzie ciężko czasami, ale będziesz szczęśliwa