Spacer po Pireusie
Kalispera! Z cyklu historie dnia codziennego.
Dziś razem z Matim stwierdziliśmy, że mamy dosyć naszego wzgórza. Kolejny wieczór z Breaking Bad też nie brzmiał zachęcająco… Postanowiliśmy udać się na spacer. Pojechaliśmy do Pireusu do portu Marina Zeas. Co mogę powiedzieć? Bardzo dużo ludzi spaceruje… Stwierdziliśmy, że trzy czwarte to ludzie pracujący w restauracjach lub turystce, bo te gałęzie gospodarki nie zostały jeszcze otwarte. 🤣
W porcie spotkaliśmy rybaka, który dopiero co wrócił z połowu i sprzedawał świeże ryby.
Kawałek dalej w bogatszej części przyglądaliśmy się wszelkiego rodzaju jachtom. W pewnym momencie, kiedy przechodziliśmy obok największego z nich Mati mówi:
– Konsti, zobacz jakie te jachty są czyste. Po prostu możesz się w nich przejrzeć jak w lustrze. I wiesz co… Właśnie pomyślałem o naszym samochodzie… I aż mi wstyd. Musimy jechać na myjkę 🤣🤣
Jaki z tego morał? Żeby facet umył samochód, trzeba go zabrać do potu z jachtami. 🤣🤣