Gyros grecki, kebab turecki…
Kalispera! Z cyklu historie dnia codziennego.
Ostatnio spotkaliśmy się z naszym przyjacielem i jego dziewczyną Serbką. Zrobiliśmy sobie grilla, na którego kupiliśmy kebab – mięso mielone wołowo jagnięce. W pewnym momencie między nami wywiązała się wymiana poglądów na temat kebaba.
Serbka: Bo wiecie, u nas na Serbii, to co wy nazywacie gyrosem jest kebabem. Tyle, że z mięsa baraniego. I w Turcji chyba też tak jest.
Ja: Dokładnie! W Polsce też są tureckie kebaby, najczęściej z baraniny.
Serbka: No właśnie. A w ogóle to ja myślę, że w gyros pochodzi właśnie z Turcji. W końcu byliście pod niewolą przez 400 lat!
W tym momencie w Grekach się krew zagotowała. Obudził się w nich grecki patriotyzm. Bomba wybuchła, nie było już powrotu…
Kolega: Jak Ty w ogóle możesz tak mówić?! Przecież to jest nieprawda. Gyros jest tylko i wyłącznie grecki!! A to co się w Turcji nazywa kebabem to my tutaj też mamy i to jest Doner!
Mati: No właśnie to jest Doner, mięso mielone wołowe obracane dookoła na ruszcie. A w ogóle to gyros to jest filet z kurczaka lub wieprzowiny, a nie żadna jagnięcina. A kebab to kebab i masz go przed sobą!! Gyros wziął swoją nazwę od słowa 'gyro’, dookoła. To już świadczy o tym że to jest grecki wynalazek!
Kolega: Dokładnie!! A poza tym muzułmanie nie mogli wymyślić gyrosa wieprzowego, bo nie jedzą tego rodzaju mięsa!! Więc to tylko potwierdza, że gyros jest grecki!
Chłopaki nie dały nam dojść do słowa. Jakżeby inaczej, w końcu według Greków WSZYSTKO ma swoje korzenie w Grecji. Dla Matiego nawet i polski, bo znalazł kilka słów pochodzenia greckiego.
W tym momencie się poddałyśmy, nie było sensu wdawać się w dyskusję z dwoma Grekami, którzy wiedzą wszystko najlepiej. Przytaknęłyśmy i dla świętego spokoju zmieniłyśmy temat…