Jak żyć bez kawy…
Kalimera! Z cyklu historie dnia codziennego…
Dzisiaj rano po śniadaniu poprosiłam Matiego o pomoc. Mianowicie chciałam dowiedzieć się, czy moje dokumenty są przetłumaczone. Automatyczna sekretarka po drugiej stronie słuchawki mówiła dużo i szybko. Ciężko mi było zrozumieć, więc poprosiłam Matiego żeby słuchał co mówi. Nagle zrobiło się to dla niego wielkim problemem…
MATI: Przecież mówi prostym językiem greckim, słuchaj!!
JA: Tłumaczę Ci, że nie rozumiem, pomóż mi!!
MATI: Konsti! – prawie krzyczy… – Jestem Grekiem, a ty mieszkasz tu już tyle czasu. Przecież wiesz, że Grecy nie zaczynają pracy, jeśli nie wypiją kawy! Poczekaj!!
Ech… I musiałam poczekać, aż Mati wypije kawę… I co tu zrobić… Chyba czas się przyzwyczaić. 😂😂
A jak tam Wy? Wytrzymujecie ze swoimi drugimi połówkami podczas kwarantanny??
Witaj Konstancjo, z moją drugą połówką cieszymy się już sobą 40 lat 🙂 Tego roku rocznicę chcieliśmy uczcić na Peloponezie, ale póki co cieszymy się że żyjemy i że …znalazłam Twojego bloga.Z ogromną przyjemnością czytamy to , o czym piszesz. Czytając go mamy namiastkę kraju ,który bardzo pokochaliśmy. Byliśmy już na kilkunastu wyspach, a ich niedosyt rośnie i rośnie. Tam zachwyca nas wszystko! Mówią na nas grekomaniacy 🙂 Pozdrawiam serdecznie. Aha… kawa najlepsza pita we dwoje. Mocno trzymam kciuki za 16 maja. Barbara