Otwieram oczy. Przez rolety widzę, że dziś kolejny dzień będzie słoneczny. Jest koniec listopada, a w Atenach temperatura wynosi 20 stopni. Nie trzeba nawet zakładać kurtki. Przyjemna odmiana po chłodnym weekendzie w Warszawie.
„Co chcesz na śniadanie?” – pytam Matiego. Mamy ich dwa rodzaje. Nazywamy je polskim lub greckim – tost bądź jogurt z dodatkiem orzechów i migdałów. „Oczywiście, że tosta!” – odpowiada. Z Warszawy przywiozłam kilka świeżych wędlin. Mati je uwielbia, więc w zasadzie jego odpowiedź znałam, zanim zapytałam.
Odsłaniamy rolety. Promyki słońca wchodzą powoli do naszego mieszkania. Kiedy byłam w Leptokarii, popołudnia i wieczory spędzałam na spacerach. Kiedyś nie lubiłam chodzić. Jednak kiedy rozpoczęłam pracę pilota, chodzenie stało się czymś normalnym. Latem, podczas wycieczki w Atenach potrafiłam zrobić nawet dziewięć kilometrów! Choć mój rekord na ten rok to siedemnaście kilometrów.
Zaraz po zakończeniu sezonu wyjechałam na północ Grecji, do pracy. Tam zatęskniłam za chodzeniem. Spacery w Leptokarii nie były związane z pracą, stały się dla mnie przyjemnością. Droga z hotelu do miasteczka prowadziła nad samym morzem. Cisza, spokój, szum morza i tylko ja ze swoimi myślami. Jest w języku greckim takie słowo – Apolamwano. Czerpię z czegoś przyjemność. To słowo idealnie obrazuje mój stosunek do spacerów, na które chodziłam prawie codziennie.
Kiedy wróciłam do Aten, brakowało mi tego. Zaczęłam codziennie wychodzić z Luną. Na szczęście mamy duży park niedaleko. I choć nie ma morza, te spacery sprawiają mi niebywałą przyjemność. Lunie chyba też, może się w końcu wybiegać. Czasem spotkam jakiegoś starszego Greka lub Greczynkę i rozpoczniemy konwersację. Zaczyna się od rozmowy o naszych czworonożnych przyjaciołach, a kończy.. jak to w Elladzie „Skąd jesteś? Co tutaj robisz? Gdzie mieszkasz?”.. Grecy to bardzo ciekawscy ludzie. Nie biorę tego do siebie, nie uważam, że to wścibskie. I choć sama nie wypytuję, z przyjemnością udzielam odpowiedzi. Lubię kontakt z ludźmi, lubię przebywać poza domem. Do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy jak bardzo.
Zastanowiacie się być może skąd taki osobisty wpis. Z założenia blog nie miał dotyczyć tylko turystyki i ciekawych miejsc, które możecie zwiedzić. Chciałam się dzielić swoim życiem w Grecji. I choć założyłam specjalny album „Historie dnia codziennego”, stwierdziłam, że to za mało. Kocham pisać. Postaram się co kilka zobrazować Wam moje codzienne życie w Elladzie. Uzewnętrznię się. Mam nadzieję, że Was to zaciekawi.
Pisz.., może nie codziennie – bo czasem doba ma za mało godzin na tarczy zegara – ale czytam „Cię” ..na FB .. i tu też .., z przyjemnością💙, bo choć Grecja nie jest moim drugim domem- jak dla Ciebie..- uwielbiam tam być, zwłaszcza na małych wysepkach.. i rozkoszować się .. słońcem🌞, rozgrzanymi kamykami na plaży..⛱️ , szumem krystalicznie przejrzystego morza.. 🌊, smakiem oliwy, kapiącej z palców przy jedzeniu..🍽️- słowem.. Grecją.. 💙 Więc nie przestawaj..❣️
Pisz.., może nie codziennie – bo czasem doba ma za mało godzin na tarczy zegara – ale czytam „Cię” ..na FB .. i tu też .., z przyjemnością💙, bo choć Grecja nie jest moim drugim domem- jak dla Ciebie..- uwielbiam tam być, zwłaszcza na małych wysepkach.. i rozkoszować się .. słońcem🌞, rozgrzanymi kamykami na plaży..⛱️ , szumem krystalicznie przejrzystego morza.. 🌊, smakiem oliwy, kapiącej z palców przy jedzeniu..🍽️- słowem.. Grecją.. 💙 Więc nie przestawaj..❣️