Do odwiedzenia Agistri przygotowywaliśmy się całe wakacje. Za każdym razem w niedzielę mówiliśmy: „jutro płyniemy”. Ale jak to w Grecji… Jutro nigdy nie nadchodziło. Dłuższe spanie w łóżku wygrywało ze wczesnym budzikiem i udaniem się do portu w Pireusie. Pod koniec września jednak oboje zadecydowaliśmy: teraz albo nigdy. I udało się! Dojechaliśmy do portu i popłynęliśmy na Agistri. To był nasz najlepszy pomysł. A ja teraz chciałam Wam przybliżyć trochę naszą wycieczkę i opowiedzieć o wyspie.
Prom odpłynął o godzinie 9.00. Najpierw dotarliśmy na Eginę, naszym kolejnym przystankiem była Agistri. Wyspy nie są położone daleko. Po dwudziestu minutach byliśmy już w porcie Skala. Kiedy podpływaliśmy, zaskoczyła mnie wszechogarniająca zieleń lasów sosnowych. Cudowna odmiana po miejskiej dżungli, jak nazywam Ateny. Agistri już z daleka pachniała lasem sosnowym. Wyspa zaczęła działać na nasze wszystkie zmysły…
Choć wyspa ma tylko 14 km2 i niektórzy udają się na piesze wycieczki, my zabraliśmy ze sobą skuter. Można go również wypożyczyć na wyspie. Jeśli lubicie przejażdżki rowerami, istnieje możliwość ich wynajmu. Agistri możecie też zwiedzić podczas przejażdżki konno. Na wyspie jest tylko kilka miejscowości, między innymi: Skala, Megalochori i Limenaria. Na wyspie znajduje się jezioro, które okoliczni mieszkańcy nazywają Lekani. Po grecku oznacza spłuczka. Pojechaliśmy je razem z Matim zobaczyć.. Cóż, wyglądało bardziej na mokradło albo na dużą kałużę, ale każdy ma swoje skojarzenia. 😀
Całą wyspę objechaliśmy skuterem. Udaliśmy się na trzy plaże, jednak najbardziej spodobała nam się Dragoneras. Po lewej stronie znajdowała się kantyna, a także leżaki i parasole. My jednak postanowiliśmy schować się wśród skał. Woda była w najpiękniejszym kolorze błękitu do tego cudownie ciepła, a cień dawały sosny.
Druga plaża, którą odwiedziliśmy to Aponisos, choć nie przepłynęliśmy na drugą stronę. To prywatna wysepka. Za wejście płaci się 5 euro, ale w cenie jest leżak, parasol, a także piwo lub napój. Jeśli szukacie czegoś ustronnego, możecie udać się na Magkiaz lub Mpariamas, które znajdują się w pobliżu Aponisos, ale nie ma tylu ludzi.
Zaraz przy porcie w Skala znajduje się ukryta Chalkiada. Znana jest jako plaża dla nudystów, choć było i wiele osób w strojach. Żeby do niej dotrzeć potrzebujecie około 30 minut spaceru. Prowadzi stroma droga w dół. My postanowiliśmy popatrzeć na nią ze skały, z której rozpościerał się widok również na wyspę Egina.
Agistri znana jest wśród Greków jako idealna wyspa na biwak! Co roku bardzo wiele osób przyjeżdża tutaj i rozbija swoje namioty, żeby zapomnieć o rzeczywistości. Pamiętajcie jednak, jest to niezgodne z prawem i można dostać mandat.. Choć podczas naszej podróży spotkaliśmy wielu obozowiczów, którzy się tym nie przejmowali.
Chciałam przybliżyć Wam trochę historię wyspy, która jest ściśle związana z Eginą (o której możecie poczytać tutaj). Agistri podporządkowana była królowi Ajakoswi. Od V w.p.n.e. mieszkali tutaj ludzie, którzy przybyli z Peloponezu. Według Homera na wyspie znajdował się port Myrmidonów, którzy brali udział w wojnie trojańskiej. W eposie nazywana jest Pitonisos, co oznacza wyspa sosnowa.
Jedna z wersji mitu mówi, że to właśnie w tutaj chowała się Britomartis, nimfa, która uciekła z Krety przed królem Minosem. W jaskiniach Agistri znalazła schronienie przed rybakami, którzy próbowali ją posiąść. Bogini połowów Artemida, założyła jej wianek na głowę, który sprawił, że była niewidzialna (Afea). W starożytności wyspa nazywana była Kekrufaleia – pięknie przystrojona głowa. Tak również wyspę nazywa dwóch starożytnych historyków Tukidydes i Diodoros.
Wyspę łączy się jeszcze z jednym mitem dotyczącym Telchinów. W mitologii greckiej były to istoty ludzkie z rybimi ogonami lub płetwami zamiast stóp, często nazywane dziećmi morza i ziemi. Z natury byli źli, według mitologii zniszczyli wyspę Rodos, którą polali wodą ze Styksu, aby ziemia jałowiała. Przez ten czyn zmuszeni byli uciekać. Schronienie znaleźli na Agistri w porcie Skala. Ponieważ mieszkańcy nie wiedzieli z kim mają do czynienia, nazywali ich „fokami”. Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że w starożytności schronienie znalazły tu prawdziwe foki. Nawet dziś port jest nazywany portem fok.
Od XIV wieku wyspę zamieszkiwali Arwanici, mieszkańcy Peloponezu. Osiedlili się w zachodniej części wyspy, ale ze względu na najazdy piratów przenieśli się na południe. Tam założyli nową miejscowość Limenaria, co oznacza „wieś obok portu”. Pod koniec XVII wieku wyspa ponownie opustoszała. W 1834 roku na wyspie mieszkało 248 osób. Powoli populacja się rozrastała. Aż do 1960 roku na wyspę Egina z Agistri można było dopłynąć tylko kajakiem! Dopiero po 1960 roku zaczęły pływać promy z Pireusu. W 2006 roku powstał nowy port w Megaloxori. Dziś na wyspie mieszka około 1000 mieszkańców, a latem nawet 5000.
Wracając do naszej jednodniowej wycieczki.. Na obiad udaliśmy się do tawerny Toksotis w miejscowości Skala. I to jest miejsce, które Wam mogę z czystym sumieniem polecić. Wszystko co zamówiliśmy było pyszne! Na przystawkę wybraliśmy bakłażany w sosie pomidorowym i serem, a także mpouiorourdi z ośmiornicą. Co to takiego? Pomidory, papryka, cebula, oregano, oliwa, feta i kilka innych rodzajów sera zapiekane w piekarniku. Oczywiście ważnym dodatkiem jest ostra papryczka.
Generalnie Mati jest bardzo wrażliwy na pikantne dania i rzadko kiedy je zamawiamy. Jeśli dla mnie coś jest delikatnie ostre, dla Matiego jest nie do zjedzenia.. od razu robi mu się gorąco i cały się poci… tym razem jednak było inaczej… Mnie palił każdy kęs, a Matiemu?? Nic! Zjadł nawet więcej ode mnie! Poprosiłam kelnera żeby zapytał jakich przypraw użyto, bo nie mogłam w to uwierzyć. Okazało się, że tylko rodzaj ostrego pieprzu, który nazywa się „mpoukovo”. Do teraz nie możemy zrozumieć fenomenu tego dania…
Danie główne to smażone kalmary i souvlaki z kurczaka. Podany na długiej souvli z frytkami. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Wszystko idealnie wysmażone i przyprawione. Moim zdaniem tawerna zasługuje na dużą 5+!
A może ktoś z Was może się podzielić miejscami, które odwiedził na Agistri?