Greckie rozumienie prawa
Z cyklu historie dnia codziennego.
Mam wrażenie, że w Elladzie prawo sobie, a Grecy sobie. Zwłaszcza jeśli chodzi o zasady ruchu drogowego.
Wczoraj padało. Postanowiłam pojechać na siłownię samochodem. Widzę znak: Zakaz postoju i parkowania w godzinach 17:00-21:00. Wokół pełno zaparkowanych aut, więc i ja niepewnie zostawiam tam swój pojazd. Po drodze spotykam pana, który siedzi przed swoim niedużym sklepikiem, popija kawę i czeka na klientów. Pytam, czy w tym miejscu na pewno mogę zostawić na godzinę samochód. Tak, żaden problem Kochana – odpowiada i powoli popija swój napój.
Ja idę do góry na siłownię, nadal czując się niepewnie. Nie pracuję przecież na mandaty, a w Grecji to aż 80 euro. Poza tym zabierają tablice rejestracyjne i przez miesiąc nie możesz jeździć samochodem. Docieram do recepcji i pytam dziewczyny, która tam pracuje czy nie będzie z tym problemu.
Ona mi odpowiada:
‘Kochana, pracuję tu 12 lat. Tyle samo parkuję pod tym znakiem zakazu. Jeszcze nie zdarzyło mi się dostać mandatu. Ale jeśli dzisiaj będzie za szybą, to będzie Twoja wina. Wtedy przyjdę do Ciebie, żebyś go zapłaciła’.
Śmiejąc się, odwróciła się do kolejnego klienta. Co miałam zrobić.. samochód zostawiłam na dwie godziny, a żadna z Nas mandatu nie dostała. 😀