Wracałam ostatnio samochodem osobowym z Polski do Grecji. Postanowiłam podzielić się z Wami doświadczeniami. My wyruszaliśmy z Poznania w godzinach popołudniowych. Dostaliśmy radę, aby jechać przez Wrocław i kierować się na Katowice trasą A1, a stamtąd na przejście graniczne z Czechami. Nawigacja poprowadziła nas inaczej. Zjechaliśmy z autostrady we Wrocławiu a stamtąd pojechaliśmy na Międzylesie i Boboszów. Mam nauczkę, aby nie słuchać zawsze nawigacji. Droga nie była najlepszej jakości. Gdybym mogła cofnąć czas pojechałabym na Katowice, tak jak mieliśmy w pierwotnym planie.
Na ostatniej stacji w Międzylesiu zatankowaliśmy do pełna za 220 zł. Tam też kupiliśmy winiety (pozwolenie na przejazd autostradą) do Czech i Słowacji ważne na 10 dni (70+60= 130 zł). Czeską należy nakleić w prawej, dolnej części szyby. Słowacką otrzymuje się w formie papierowej. Jeśli chcecie zaoszczędzić, można kupić winiety przez internet.
Około 23:00 dojechaliśmy do Bratysławy, gdzie zatrzymaliśmy się u znajomych na nocleg. Niestety nie byliśmy w centrum miasta, aby móc doradzić Wam, gdzie moglibyście wyjść na kolację czy na piwo. Gdybym drugi raz miała jechać tą trasą, zdecydowałabym się na nocleg 200 km dalej, w Budapeszcie. Około dwie godziny więcej, a mimo wszystko bliżej do Aten.
Następnego dnia z Bratysławy wyjechaliśmy o godzinie 6.50. Przejechaliśmy Słowację i dotarliśmy do Węgier. Tam zatankowaliśmy 10 litrów paliwa i kupiliśmy kolejną winietę ważną na 10 dni. W ten sposób dojechaliśmy do Serbii, gdzie na pierwszej stacji benzynowej wymieniliśmy 100 euro – 11713.50 dinarów serbskich. W zasadzie nie musieliśmy tego robić, bo na bramkach można płacić w euro, a na stacji paliw kartą. Zatankowaliśmy do pełna i ruszyliśmy w dalszą podróż – 600 kilometrów, do kolejnej granicy. Na bramkach zostawiliśmy ok. 17 euro, za pozostałe pieniądze tankowaliśmy.
Pamiętajcie, aby nie zostawiać tankowania na ostatnią chwilę. W pewnym momencie nie mogliśmy nigdzie znaleźć stacji! W baku coraz mniej paliwa, kontrolka świeci, a tutaj same wioski! Ostatecznie postanowiliśmy wjechać do jednej z nich i poszukać stacji. Znaleźliśmy.. Bałam się, że zamiast paliwa w dystrybutorach mają wodę albo jakąś mieszankę wybuchową..Ale skoro samochód nie stanął w połowie drogi, to chyba wszystko było w porządku. 😀
Republikę Północnej Macedonii przejechaliśmy w około dwie godziny. Tutaj też na autostradach przyjmują euro. Na ostatniej stacji przed granicą grecką, zatankowaliśmy bak do pełna, za 34.02 euro.
Przejechaliśmy przez granicę. Jesteśmy w ukochanej Grecji! Zanim dotrzemy do domu, mamy przed sobą ok. 640 km do Aten. Autostrada w Grecji należała do najdroższych, ale i najlepiej rozbudowanych. Jazda po takiej drodze to sama przyjemność. Za wszystkie bramki od granicy do Aten zapłaciliśmy łącznie 33 euro. Nie tankowaliśmy podczas przejazdu, ale do stolicy Grecji dojechaliśmy na rezerwie. W domu byliśmy ok. 23:30, z Bratysławy do Aten dojechaliśmy w ok. 17 godzin robiąc krótkie przerwy na toalety i posiłek.
Co jeszcze powinniście wiedzieć? Podczas naszej drogi nie mieliśmy żadnej kontroli. Nie zatrzymano nas na granicy i nie musieliśmy wysiadać z pojazdu i pokazywać co przewozimy. Nie wiem czy mieliśmy szczęście czy wynikało to z tego, że w samochodzie były dwie narodowości – grecka i polska. Oboje wszystkie granice przekroczyliśmy na dowodzie osobistym. Pomimo, że Republika Północnej Macedonii i Serbia nie są w UE, możecie przez te kraje przejechać mając ważny dowód osobisty. Jeśli chodzi o dokumenty samochodowe, to potrzebujecie tzw. Zieloną kartę – polisę dla kierowców. Jest dowodem na to, że właściciel auta posiada ubezpieczenie OC. Wymagana jest przy wjazdach do krajów takich jak: Albania, Azerbejdżan, Białoruś, Bośnia i Hercegowina, Iran, Izrael, Republika Północnej Macedonii, Maroko, Mołdawia, Rosja, Czarnogóra, Turcja, Ukraina. Treść polisy sporządzana jest w języku polskim, angielskim lub francuskim. Wydawana jest na okres od 15 dni do roku. Oczywiście nie zapominajcie o ważnym dowodzie rejestracyjnym i ubezpieczeniu!
To chyba tyle jeśli chodzi o naszą podróż. Poniżej przedstawiam Wam Nas przejazd w liczbach:
Nawigacja pokierowała Was dobrze. Przez Boboszów jest szybciej i taniej. bez autostrady jedzie sie tylko do Boboszowa i ok 60 km w czechach do Mohelnice. Czas pzrejazdu taki sam jak autostrada lub szybszy poniewaz A1-ką jest 100km dalej. Dodatkowo bardzo latwo trafic na A4 na korek. Jak nie wypadek to na bramkach postoje.
Tylko w zimie jak snieg lezy warto zrobic objazd przez A1.
Nawigacja pokierowała Was dobrze. Przez Boboszów jest szybciej i taniej. bez autostrady jedzie sie tylko do Boboszowa i ok 60 km w czechach do Mohelnice. Czas pzrejazdu taki sam jak autostrada lub szybszy poniewaz A1-ką jest 100km dalej. Dodatkowo bardzo latwo trafic na A4 na korek. Jak nie wypadek to na bramkach postoje.
Tylko w zimie jak snieg lezy warto zrobic objazd przez A1.