Zabiorę Was dzisiaj w podróż po jednej z wiosek znajdujących się na Paros – Lefkes. Ze wszystkich stron otaczają ją góry. Od strony morza jest niewidoczna. Dlaczego? W przeszłości mieszkańcy wyspy w ten sposób ukryli się przed piratami. Najstarsze zabudowania w wiosce pochodzą z X wieku. Niskie, jednopiętrowe domy, przyklejone ścianami jeden obok drugiego. Wyglądają jakby były z klocków lego. Budowane w ten sposób miały chronić przed silnym wiatrem, który nawiedza wyspę i mógłby je przewrócić.
Dziś na wejściu zobaczymy kilka greckich tawern. Jeszcze niedawno rosły tutaj topole, które po grecku nazywają się Lefkes. Najstarsi mieszkańcy mówią, że to właśnie od nich nazwę wzięła wioska. Są też i tacy, którzy sądzą, że od białych, tradycyjnych strojów, które nosili mieszkańcy. Lefkes po grecku oznacza biały kolor.
Przespacerujemy się kawałek dalej do „starego wejścia”. Przechodzisz właśnie przez bramę do tajemniczego ogrodu. Nad Twoją głową znajduje się czyiś pokój. Wąskie uliczki, schody, które jednocześnie pełnią funkcję ławek. Masz wrażenie, że wioska to jeden wielki ogród. Białe ściany idealnie komponują się z bungenwillami. W doniczkach zamiast kwiatów posadzony rozmaryn, bazylia czy oregano.
Zastanawiasz się, dlaczego jest tutaj tak wąsko. Budynki dawały cień, chroniły przed słońcem. Oszczędność miejsca też była ważna. Kiedyś nie było samochodów, środkiem transportu był osiołek. Dlatego ulice mają tylko tyle miejsca, by mogło przejść zwierzę z tobołkami. Zwróć uwagę, że budynki nie mają ostrych rantów, są delikatnie zakończone, aby zwierzęta mogły swobodnie skręcać.
Zapewne zastanawiasz się jak wygląda taki dom w środku. Wiele z nich ma drewniane meble na wzór wenecki. Ci, którzy chcieli zaoszczędzić miejsce, budowali szafki z kamienia.Taki dom dawniej zazwyczaj był jednopokojowy. Kuchnia, salon i sypialnia w jednym. Dlatego łóżko, jednocześnie pełniło funkcję kanapy i krzesła. Przy oknach grube, kamienne parapety, które mogły uchodzić za krzesła jak i półkę. Ci którzy mieli więcej miejsca i pieniędzy mogli wybudować dom piętrowy, ale zamiast schodów była drabina.
Ze względu na małe mieszkania, ale też pogodę, która sprzyja wyjściom na spacery, mieszkańcy więcej czasu spędzają poza domem. Spotykają się, komentują wydarzenia dnia, przecież wszyscy się tu znają. Większość młodych wyjechała ze wsi w poszukiwaniu lepszego życia. Pozostali tylko starsi mieszkańcy wyspy.
Szkoła, która znajduje się na wejściu do miasteczka w 1955 miała 165 uczniów, w 1988 tylko 41. Budynek szkoły został wybudowany w stylu neoklasycznym. W takim stylu wybudowano, hotel, który znajduje się w wiosce. Zapewne zastanawiacie się skąd wśród biało – niebieskich domów neoklasyczne akcenty. Pomysł został zaczerpnięty z kafenio, które znajduje się w dawnym centrum wioski. Nie sposób go nie zauważyć, wchodząc do niej, wyróżnia się na tle pozostałych domków. Obecnie niestety zamknięte.
Jeśli dotrzecie do końca wioski, zobaczycie studnie, z których w przeszłości brano wodę. Obok znajdują się stare pralnie. Powyżej wsi, w drodze na górę, ujrzycie kamienne domy, które wyglądają trochę jak jaskinie. Do czego służyły? W przeszłości nie opłacało się mężczyznom i codziennie chodzić w góry paść owce, zbierać oliwki czy winogrona. Dlatego zostawali tam do momentu zakończenia zbiorów. Takie prowizoryczne mieszkania pozwalały im przetrwać. Teraz mieszkańcy magazynują tam wino i oliwę.
Lefkes to jedna z niewielu miejscowości, do której masowa turystyka jeszcze nie dotarła. Mieszkańcy skutecznie się jej opierają. Żyją według maksymy „siga, siga”, zapewne dlatego wielu z nich dożywa nawet 90 lat! Poza kilkoma sklepikami z pamiątkami i tawernami, w tym miejscu możecie zobaczyć, jak kiedyś żyli wyspiarze. Kiedykolwiek jej nie odwiedzisz, jest tutaj tak cicho, spokojnie. Możesz wsłuchać się w odgłos cykad i popuścić wodze fantazji…