Polska Wielkanoc okiem Greka
Święta, święta i po świętach… Nasz wyjazd do Polski nie należał do najdłuższych. Przylecieliśmy w piątek, by we wtorek wrócić. Ten czas jednak wystarczył, by Mati mógł zobaczyć jak wygląda polska Wielkanoc.
Z początku nie był zadowolony. W końcu wylądowaliśmy w Wielki Piątek, kiedy to obowiązuje ścisły post!
„Ale Konsti, jak to, nie będę mógł zjeść dzisiaj mięsa? Przecież wy macie takie dobre szynki… Poza tym ja jestem prawosławny, my święta mamy za tydzień!” – marudził.
Kiedy wytłumaczyłam mu, że ja szanuję jego tradycję, zmienił swój tok myślenia.
„W takim razie ja też chcę świętować jak Wy” – w ten sposób zakończyła się nasza dyskusja.
Kiedy przyjechaliśmy do domu, rozpoczęliśmy przygotowania… Krojenie sałatki warzywnej Mati opanował do perfekcji już podczas świąt Bożego Narodzenia, więc poszło całkiem łatwo. Zapytał nawet czy to nieodłączny punkt wszystkich świąt, bo kiedy nie przyjedzie, to sałatka pojawia się na stole! Gotowaliśmy też żurek.. zapach kiełbasy i wędlin nieźle drażnił mu nos. Mati jednak był dzielny i mięsa nie zjadł. Na obiad podaliśmy moje ulubione szparagi, gotowaną kapustę i ziemniaki! Powiem Wam szczerze, że albo ja po prostu nie trafiłam na smaczne ziemniaki w Grecji, albo nasze naprawdę są lepsze.
Kiedy obudził się rano w sobotę, wyjrzał przez okno i krzyknął:
”Konsti, to wy w Polsce macie słońce! I jest go dużo! Drugi dzień pod rząd jest słoneczny!”
Rozbawił mnie, ale faktycznie, za każdym razem kiedy był w naszym kraju pogoda nie była dla niego przyjazna. Zimno, pochmurnie i deszczowo. Na pewno te ciepłe dni są dla niego miłą odmianą.
Po południu udaliśmy się do święconki. Wytłumaczyłam mu, co wkładamy do środka. Bardzo spodobał mu się baranek z masła. Następnym razem poproszę go, żeby sam zrobił :D. Widok rodzin, maszerujących wspólnie do kościoła zrobił na nim miłe wrażenie. Ksiądz podczas święcenia pokarmów nie żałował wody święconej, więc Mati miał przedsmak śmingusa – dyngusa.
W niedzielę zasiedliśmy do stołu. Było dużo mięsa, wędlin i jajek. Czyli ulubione polskie produkty Matiego :D. Podczas rozmowy przy stole Mati zapytał ile dni dzieci w szkołach mają wolne. Bardzo się zdziwił, kiedy powiedziałam mu że od czwartku do wtorku.. W Grecji są to aż dwa tygodnie! Choć okazało się, że nie mają ferii zimowych. Nic dziwnego, też wolałabym mieć wolne na Wielkanoc, keidy robi się już ciepło.
Po śniadaniu pojechaliśmy odwiedzić rodzinę i znajomych. Dokładnie o 24:00 Mati poznał tradycję śmingusa – dyngusa. Powtórzyli nam ją o 10:00 rano.. Nie zdążyliśmy się obudzić, a dwie szklanki wody wylądowały na naszych na twarzach. Nie odwdzięczliśmy się, ale co się odwlecze.. to nie uciecze!
Kiedy zapytałam Matiego, jak mu się podobała polska Wielkanoc, odpowiedział:
„Wiesz Konsti, ogólnie było fajnie. Ale powiem Ci, że macie dziwne przyzwyczajenia świąteczne. Na Boże Narodzenie jecie tylko ryby i to tak dużo, że później już nie masz na nie ochoty przez pół roku! Na Wielkanoc stoły uginają się od kiełbasek i szynek.. Gdzie nie pojechaliśmy w gości, wszyscy mieli to samo.. Kiełbasa, żurek, szynka i sałatka jarzynowa… Ja po dwóch dniach nie mogę patrzeć na kiełbasy i szynki, które w Polsce uwielbiam. Przecież można by było trochę urozmaicić tą dietę…- Tak? A jak wy na Wielkanoc jagnię w całości pieczecie to go nie jecie przez kolejne dni?
– No nie, jemy je trzy dni później, żeby zmienić smak i nacieszyć się tym smakiem…”