Ostatki w Grecji to naprawdę duże wydarzenie. W niedzielę, w wielu greckich miastach odbywają się parady, tańce, pokazy fajerwerków. Stwierdziłam, że fajnie byłoby pojechać i zobaczyć jak to wygląda z bliska, dlatego przez cały tydzień namawiałam Matiego, abyśmy w niedzielę gdzieś pojechali. Wybór padł na Chalkidę. Zapytacie co to za miejscowość i dlaczego akurat tam? Było kilka powodów. Po pierwsze, położona jest niedaleko Aten – około 70 kilometrów. Po drugie, znajduje się na wyspie Evia (druga co do wielkości grecka wyspa), która połączona jest z lądem mostem. A po trzecie, to właśnie tam odbywał się słynny Morski Karnawał, który kończy okres zabaw. Następnego dnia wKathara Deutera – Czysty Poniedziałek, rozpoczyna się post.
Dlatego też niedzielne popołudnie i wieczór wielu Greków chce wykorzystać jak najlepiej. Bawią się tak, jakby jutra miało nie być. W Chalkidzie restauracje pękały w szwach. Nawet niektórzy kelnerzy byli poprzebierani! A na ulicach? Pełno ludzi – starzy, młodzi, dzieci… Większość z nich miała na sobie kostiumy. Kogo nie spotkaliśmy w trakcie tamtejszego wieczoru… Chodzące banany, piwa, pielęgniarki, kurczaki, myszki Miki, małe pszczółki i biedronki… Nie było żadnych ograniczeń.
Wieczorem odbyło się przedstawienie, które nawiązywało do mitologii i dotyczyło wyprawy po złote runo.
Jazon był herosem, synem Ajzona – króla Tesalii, którego podstępem strącił z tronu jego brat Pelias. Postanowił też pozbyć się swojego bratanka – Jazona. Na szczęście chłopca udało się uratować i wywieziono go z miasta. Opieką otoczył go centaur Chejron. Kiedy dorósł, powrócił do rodzinnego miasta. Tam dowiedział się o swojej przeszłości i postanowił zdobyć tron. Jego wujek, Pelias zaproponował mu układ. Jeśli uda mu się zdobyć złote runo (skóra mitycznego skrzydlatego, złotego barana Chrysomallosa), odda mu tron. Młody i odważny Jazon postanowił przyjąć wyzwanie i udać się w podróż do Kolchidy. Zebrał 52 uczestników – wśród których znaleźli się najlepsi greccy herosi, między innymi Orfeusz, Tezeusz, Herakles i inni.
Przedstawienie pokazywało historię wyprawy po złote runo. Niestety, ze względu na dużą ilość osób i (moim zdaniem) kiepskiego spikera, nie czuło się do końca tej atmosfery. Na sam koniec odbył się bardzo duży pokaz fajerwerków. Następnie wszyscy rozeszli się do pubów i restauracji bawić się do rana, w tę „ostatnią” noc.
My z kolei udaliśmy się na szybkie souvlaki. W Chalkidzie mogę polecić Wam tawernę Πας γυρεύοντας. Jak na taki ruch, który mieli, spisali się świetnie. Szybko podane, smaczne i wypełniło pusty żołądek.
Jeszcze tego samego dnia, wieczorem wróciliśmy do Aten. Jakie są moje odczucia dotyczące karnawału? Myślałam, że będzie ciekawiej. Interesowało mnie samo przedstawienie, ale czegoś w nim zabrakło. I chyba największe wrażenie zrobił na mnie pokaz fajerwerków. Było to nowe doświadczenie, którego raczej nie powtórzymy. Choć znając mnie i moje zamiłowanie do odkrywania, w przyszłym roku wyciągnę Matiego do innej miejscowości, zobaczyć jak się bawią :D.
A może ktoś z Was był i ma inne odczucia? Podzielcie się nimi w komentarzach!